Zabójcza babcia
Ostatnio pisaliśmy o tym, iż osoby starsze bardzo często padają łupem włamywaczy i rabusiów. Okazuje się jednak, że emeryci też potrafią mieć swoje za uszami. Nie ma się jednak czego obawiać. Wydarzenia te miały miejsce we Francji.
Dom „spokojnej” starości
Domy starców to miejsca, w których osoby w podeszłym wieku mają miło spędzić jesień swego życia. Na zachodzie istnieje zupełnie inne podejście do tego typu ośrodków. Nie są to „umieralnie”, gdzie oddaje się niepotrzebną już nikomu babcię, czy dziadka. Wręcz przeciwnie. W Niemczech, Francji i Holandii pobyt w domu starców, czy domu opieki dla seniorów, to kosztujący nieraz tysiące euro luksus. Własne pojedyncze pokoje z łazienkami. Codzienne masaże i rehabilitacje. Zajęcia z psychologiem, terapeutami, wyjazdy na koncerty do filharmonii, spektakle teatralne, urozmaicona dieta, czy telewizja z setkami kanałów to standard, o którym wielu emerytów w naszym kraju mogłoby tylko pomarzyć.
Dochodzenie
Okazuje się, że jednak pod tym sielankowym „płaszczykiem” doskonałej opieki, w ośrodkach dochodzi również do przemocy. W jednej z takich placówek, w Chézy-sur-Marne we Francji, personel znalazł martwą 92-latkę. Wiek ten mógłby świadczyć o zwykłej śmierci naturalnej, jednak na szyi denatki wyraźnie było widać zaczerwienienia i obtarcia świadczące o tym, iż ktoś musiał pomóc staruszce opuścić ten świat. Tezę tę potwierdzał również ślad mocnego uderzenia w głowę. Najprawdopodobniej kobieta została więc uderzona czymś ciężkim, a gdy straciła przytomność, ktoś dokończył dzieła, dusząc ją.
Ponad 100 letnia babcia poważnie narozrabiała w domu starców.
Zabójca
Parę dni później, gdy policjanci prowadzili śledztwo, do jednego z pielęgniarzy zgłosiła się koleżanka zamordowanej. 102-letnia staruszka, która na pierwszy rzut oka ledwo się poruszała. Kobieta zdradziła opiekunowi, że to ona zamordowała koleżankę. Pracownik personelu na początku myślał, że staruszka się wygłupia. Gdy jednak opisała mu dokładnie zdarzenie, zaczął nabierać podejrzeń i poinformował o całej rozmowie policję. Zaskoczeni takim obrotem sprawy funkcjonariusze przesłuchali kobietę, która potwierdziła wcześniejszą wypowiedź. Gdy zaś połączyli jej zeznania z relacjami innych pensjonariuszy i obsługi opisującej dziwne zachowanie 102-latki w momencie znalezienia ciała jednej z podopiecznych, wszystko zaczęło do siebie pasować. Potencjalna zabójczyni była wtedy bardzo nerwowa, wycofana i zagubiona, dokładnie tak jak dziecko, które odkryło, że rodzice znaleźli zbity przez nie wazon.
Decyzją sądu i lekarzy 102-latka została przeniesiona z zakładu opieki na oddział szpitala psychiatrycznego. Tam lekarze mają zbadać, czy staruszka mówi prawdę, a jeśli tak to czy w momencie popełniania tego czynu była poczytalna i świadoma. Dopiero po tych ustaleniach sędzia będzie mógł wydać ewentualny wyrok. Jeśli chodzi zaś o karę, to z racji na stan zdrowia i wiek pacjentki, wymiar sprawiedliwości może warunkowo odejść od jej wymierzenia.
Wszystko to pokazuje, że jednak ze staruszkami należy się liczyć. Lepiej więc ustępować im miejsca w autobusie, jeśli nie chcemy, by przydarzyło nam się coś złego.