Wrócił na święta do Polski i wpadł

Święta Bożego Narodzenia to czas dla wielu magiczny. Czas, który trzeba spędzić z rodziną. Tak też było w przypadku pewnego 52-latka, który wrócił z Holandii do Polski, by po latach pobytu na obczyźnie znów zobaczyć się z najbliższymi. Mężczyzna oprócz krewnych spotkał jednak jeszcze panów w mundurach i teraz przyjdzie mu pozostać w naszym kraju znacznie dłużej, niż zakładał.

Pod koniec ubiegłego roku policjanci z Sopotu wpadli na trop poszukiwanego listem gończym i nakazem doprowadzenia do zakładu karnego 52-lataka. Człowiek ten przyjechał do Gdańska, do rodziny na święta, by spędzić je z najbliższymi.

 

Święta, święta i odsiadka

To faktycznie się udało. Poszukiwany zapewne miło spędził wigilię i pierwszy dzień świąt w rodzinnym gronie. Rankiem 26 grudnia jego sielanka dobiegła jednak końca. O 7 rano podejrzanego zobaczył jeden z patroli. Funkcjonariusze rozpoznali zbiega i natychmiast przystąpili do działania. Kilka minut później 52-latek, będąc nadal zaskoczony widokiem policjantów, miał już kajdanki na rękach.

 

List gończy

W efekcie mężczyzna trafił do celi na jednej z komend, a później do więzienia. Był bowiem poszukiwany w celu odbycia tak zwanej kary zastępczej w wysokości 98 dni pozbawienia wolności. Jest to kara za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości.  Co ciekawe nasz rodak wcale nie musiał trafić do celi. Decyzja o odsiadce była niejako jego własnym wyborem. Czemu? Jak się okazuje, sąd dla tego pirata drogowego był dość pobłażliwy. Główną karą była bowiem grzywna w wysokości 8-tysięcy złotych. Gdy jednak ta nie została uiszczona, wprowadzono karę zastępczą właśnie w wysokości nieco ponad 3 miesięcy więzienia.

Oprócz tego mężczyznę poszukiwano również z racji włamań do przyczep kempingowych. W tym śledztwie był on jednak podejrzanym. Wyrok w sprawie jeszcze nie zapadł.

 

Holandia

Gdzie przebywał mężczyzna, którego przez lata nie umieli złapać policjanci? Jak się okazało, wyjechał on do Holandii, gdzie rozpoczął nowe życie. Nie ma się czemu dziwić. Królestwo Niderlandów jest bardzo często wybierane przez przestępców. Elastyczność zamieszkania i zatrudnienia, jaką dają agencje pracy, jest wręcz wymarzonym rozwiązaniem dla wszystkich tych, którzy chcą „zniknąć”.  Człowiek pracując bowiem po kilka miesięcy dla różnych firm, w różnych częściach kraju jest praktycznie anonimowy i bardzo trudny do wyśledzenia, zwłaszcza jeśli, np. posługuje się sfałszowanym dowodem osobistym.
Jak jednak na szczęście widać sprawiedliwość prędzej czy później dopadnie każdego.

Źródło:  Polsatnews.pl