Węgry sprzeciwią się woli większości, nie chcą Rutte jako szefa NATO
Niedawno pisaliśmy, iż Mark Rutte został „namaszczony” przez Stany Zjednoczone, Niemcy i Wielką Brytanię na nowego sekretarza generalnego Paktu Północnoatlantyckiego. Wydawać by się mogło, iż odchodzący premier Holandii jest już na prostej drodze do objęcia tego stanowiska. W ostatnim czasie pomysłowi temu sprzeciwiły się jednak Węgry.
Koń Trojański Putina
W ostatnim czasie Węgry przez wielu nazywane są Koniem Trojańskim Moskwy na Zachodzie. Kraj ten bowiem wielokrotnie opierał się wprowadzaniu nowych, unijnych sankcji na Rosję, czy projektom wsparcia broniącej się Ukrainy. Przez dłuższy czas Budapeszt blokował też akcesję Szwecji do NATO. W końcu jednak wszystkie te mury udało się skruszyć. Doskonałym przykładem jest tu choćby czwartkowa data, kiedy to po 200 latach neutralności Szwecja weszła do struktur NATO.
Nie
Zgoda na akcesję Szwecji, czy ta za wsparciem Kijowa nie oznaczają jednak, iż nagle Węgry dały za wygraną. Teraz na celowniku tamtejszych władz znalazł się Mark Rutte. Holenderski premier ma stanąć na czele Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jak wskazuje jednak węgierki minister spraw zagranicznych Pétera Szijjártó, Węgry nie mogą poprzeć jego kandydatury. Czemu? Chodzi tu o wewnętrzną politykę nie NATO, a Unii Europejskiej.
Rewanżyzm
Czemu Węgry mówią stanowcze „nie”? Jest to swoisty rewanżyzm za działania Rutte, gdy ten był (i nadal jest, bo rząd dalej nie powstał), premierem. „Z pewnością nie możemy wspierać człowieka na stanowisko szefa NATO, który wcześniej próbował rzucić Węgry na kolana” – powiedział na początku tego tygodnia szef MSZ.
Z Węgrami nie po drodze
W tej kwestii nie można nie przyznać Węgrom racji. Rutte był bardzo ostrym recenzentem polityki tworzonej nad Dunajem. Z racji ostrego prawicowego skrętu oraz transfobicznej nagonki politycznej, Rutte stwierdził, że Węgry „nie mają już powodu być w UE”. Trzy lata temu miał zaś optować za polityką blokady funduszy dla Węgier, z racji problemów z praworządnością, mówiąc, iż „Długoterminowym celem jest w tym momencie rzucić Węgry na kolana”. To właśnie tę wypowiedź przypomniał w tym tygodniu cytowany wyżej szef węgierskiego MSZ.
Nienawidzi Węgier
Nawet premier Węgier, Viktor Orbán, w 2020 roku stwierdził wprost, że nie rozumie, czemu Rutte tak nienawidzi jego i Węgier. Słowa te zaś w języku dyplomacji, tak otwarcie mówiące o czyjejś nienawiści względem kogoś są ogromnym „kalibrem” zarzutów i nie padają bez przyczyny. Od tego czasu holenderski premier nie zmienił postrzegania Węgier, nie dał dowodów miłości i zaufania, więc Węgry z racji reguły wzajemności też go takim zaufaniem nie obdarzą.
Nie i Tak
Węgry nie chcą więc mieć jako szefa NATO człowieka, który im źle życzy. Czy więc pozycja Rutte jest zagrożona? Można by sądzić, że tak. Wybór sekretarza generalnego odbywa się bowiem jednogłośnie. Większość państw sojuszu jest za Holendrem. Ostre „nie” obecnie mówi tylko Budapeszt. W teorii oznacza to, iż Rutte, gdyby doszło do głosowania, nie mógłby zostać sekretarzem. Z drugiej strony, zanim do tego wyboru dojdzie na Orbana i jego świtę naciski popłyną choćby z Londynu, Berlina czy Waszyngtonu. Sojusz bowiem nie może sobie pozwolić, mając wojnę u drzwi, na bezkrólewie.
Ugrać dla siebie
W tym momencie można zastanowić się nad jeszcze jednym elementem. Tak jasny i ostry sprzeciw Węgier artykułowany już teraz, być może jest sygnałem do politycznej gry. Gry, w której Budapeszt łaskawie zgodzi się na Holendra, jeśli... I tu może pojawić się lista politycznych żądań i pragnień znad Dunaju.
Źródło: Nu.nl