Według Holendrów Polacy nie są dyskryminowani w ich kraju

Rośnie liczba pracowników tymczasowych

Jak wygląda sytuacja mniejszości narodowych na holenderskim rynku pracy? Czy jest faktycznie tak zła, jak się uważa? Uczeni z University of Amsterdam (UvA) i Utrecht University (UU) postanowili to sprawdzić. Wyniki zaskakują.

Uważa się, że w Niderlandach pomimo pozornej tolerancji, mniejszości narodowe są dyskryminowane. Bardzo często ludzie spoza Niderlandów nie mogą tam znaleźć pracy, będąc „z automatu” skreślani podczas rekrutacji i rozmów kwalifikacyjnych. Uczeni z dwóch holenderskich uniwersytetów postanowili to sprawdzić doświadczalnie. Przeprowadzili więc interesujące, a zarazem wyjątkowo praktyczne badanie.

 

Wysyłamy CV

W ramach eksperymentu uczelnie przygotowały i wysłały ponad 4 tysiące CV od fikcyjnych wnioskodawców na prawdziwe wakaty. By uzyskać niezafałszowane wyniki, wszyscy wirtualni kandydaci posiadali takie same charakterystyki CV. Oznaczało to, że „wymyśleni” mieli obywatelstwo holenderskie, ukończyli również holenderskie szkoły. Kobiety i mężczyźni z listów mówili biegle po niderlandzku i byli w wieku od 23 do 25 lat życia. Mieli też już około 4-letnie doświadczenie zawodowe. Jedyne różnice to imię, nazwisko, język ojczysty i miejsce urodzenia. W tym celu badacze stworzyli 35 profili grup mniejszości etnicznych.

 

Wyniki

Wyniki pokazały jasne i klarowne trendy. Dyskryminacja na holenderskim rynku pracy dotyka w różnym stopniu różnych grup społecznych. Jeśli przyjrzeć się samym mniejszościom to emigranci o zachodnim pochodzeniu migracyjnym mieli o 20% większe szanse na otrzymanie etatu, niż ich koledzy z Afryki lub Dalekiego Wschodu. Jeśli zaś porównać kandydatów spoza zachodniego kręgu cywilizacyjnego z rodowitymi Holendrami, mają oni o blisko 40% mniejsze szanse na znalezienie pracy.

 

Gdy zagłębimy się w szczegóły, zobaczymy, że najbardziej dyskryminowane są mniejszości o pochodzeniu tureckim i marokańskim. Co ciekawe swoisty „bonus” otrzymują mieszkańcy byłych kolonii holenderskich. Nie są oni wprawdzie dość popularni w Niderlandach, ale plasują się na poziomie mniejszości z zachodniego kręgu cywilizacyjnego.

 

Polacy

W badaniu tym uczeni przyjrzeli się również nowym mniejszościom, które powoli, ale systematycznie stają się coraz liczniejsze w Holandii. Są to Bułgarzy i Polacy. Ludność pochodząca znad Morza Czarnego jest dyskryminowana w takim samym stopniu jak mieszkańcy Surinamu. W przypadku zaś Polaków badanie nie wykazało praktycznie żadnych wyraźnych dowodów na dyskryminację. Jesteśmy traktowani tak jak Holendrzy, ewentualnie Niemcy mający holenderskie obywatelstwo. Naukowcom trudno jest jednak jednoznacznie odpowiedzieć czemu tak się dzieje. Część z nich wskazuje na to, iż Polacy należą do kultury zachodu, a ogromne ilości naszych pracowników tymczasowych spowodowały, że jesteśmy dobrze znani w środowisku pracodawców zarówno pod względem zalet, jak i wad. Te drugie, często powiązane z imprezowaniem w weekend nie obchodzą jednak biznesmenów, dla których ważne jest to, jak zachowujemy się na etacie. Duże znaczenie ma też szkoła i edukacja w Holandii, która pozwoliła „doszlifować” polski temperament do niderlandzkich standardów.

 

Mniejszości nie obcokrajowcy

Wygląda więc na to, iż polska mniejszość w Holandii może konkurować z rodowitymi mieszkańcami Niderlandów jak równy z równym. To, co jednak tyczy się znaturalizowanych Polaków, nie odnosi się do rzeszy pracowników tymczasowych. W kwestii etatów wielu niderlandzkich pracodawców nadal traktuje obywateli znad Wisły, jako tanią siłę roboczą, która nie przedstawia dużej wartości. Na szczęście z racji coraz częstszych braków polskich pracowników, holenderski biznes zaczyna się zmieniać i nas doceniać. Więc i w tej kwestii powoli, ale jednak stale sytuacja się poprawia.