W Groningen znów trzęsie się ziemia

Wstrząs o sile 3,1 stopnia w holenderskim Wirdum

Mieszkańcy regionu Groningen nie zdążyli jeszcze wyremontować swoich domów, wielu z nich nie otrzymało jeszcze nawet odszkodowania, a w regionie znów zatrzęsła się ziemia. Epicentrum znajdowało się w Garrelsweer. Wstrząsy miały siłę 2,5 w skali Richtera.

W niedzielę, około godziny 7 rano, doszło do kolejnego trzęsienia ziemi w okolicy Groningen. Tym razem epicentrum wstrząsów, mających siłę 2,5 w skali Richtera, znajdowało się w Garrelsweer, w pobliżu gminy Loppersum. Jest to rejon wydobycia gazu w północno-wschodniej części prowincji. Jeśli spojrzeć na mapę, to miejsce niedzielnych wstrząsów dzieli od Westerwijtwerd, wioski, w której 22 maja trzęsienie ziemi miało siłę 3,4 w skali Richtera, niecałe dziesięć kilometrów w linii prostej.

Paskudna okolica

Niedzielne wstrząsy były odczuwalne również przez mieszkańców, których kataklizm dopadł niespełna 3 tygodnie temu. Od tego czasu mieszkańcy Westerwijtwerd wciąż zgłaszają do Komisji Tymczasowej ds. Szkód Górniczych Groningen informacje o szkodach. Obecnie urzędnicy zarejestrowali ponad cztery i pół tysiąca takich zgłoszeń. Chociaż niedzielne trzęsienie było dużo słabsze od tego z końca maja, to istnieje duże prawdopodobieństwo, że również i ono będzie nieść za sobą potężne straty. Wszystko dlatego, że ziemia drżąc, mogła uszkodzić budynki, w których właściciele nie zdążyli jeszcze naprawić szkód po ostatnim wydarzeniu. Naruszone konstrukcje są zaś dużo bardziej narażone na dalsze spękania niż zabezpieczone budynki.

 

W Groningen znów trzęsie się ziemia. Tym razem wstrząsy mają siłę 2,5 w skali Richtera

Irytacja sięga zenitu

W rejonie Groningen wrze. Dwa tak silne trzęsienia w tak krótkim okresie czasu przelały u wielu mieszkańców czarę goryczy. „Tutaj po prostu nie da się mieszkać”, „jeszcze nie zdążyłem naprawić starych szkód, a już pojawiają się nowe”, „niech te bufony z parlamentu sami zaczną naprawiać te zniszczenia, to może wtedy zrozumieją, jak tu się żyje”, mówią wzburzeni mieszkańcy. Nie ma się czemu dziwić. Minister Wiebes już ostatnio podgrzał atmosferę, wypowiadając się w bardzo niefrasobliwy, błahy sposób o wstrząsach z Westerwijtwerd. Mówił, że było to przysłowiowe „nic”. W efekcie premier musiał oficjalnie przepraszać za słowa swojego ministra. Niemniej jednak i tak mieszkańcy stracili praktycznie cały kredyt zaufania do obecnej władzy. Uważają bowiem, że politycy lubią pokazać się przy ofiarach i im pod okiem kamer pięknie współczuć, ale w rzeczywistości nie robią nic, by powstrzymać drżenie ziemi.

 

Sytuacja bez wyjścia

Trzęsienia ziemi w tym regionie to efekt wydobycia gazu. Chociaż w ostatnich latach, przemysł górniczy zmniejszył tam poziom eksploatacji zasobów tego błękitnego paliwa, to wstrząsy pozostały. Co więcej, według geologów nawet całkowite zaprzestanie wydobycia może na wiele się nie zdać. Naprężenia powstałe przez lata, będą bowiem się jeszcze przez dekady uwalniać zawartą w sobie siłę w postaci wstrząsów.