Uważaj na swoje dane w Holandii

Raporty holenderskich specjalistów do spraw bezpieczeństwa informacyjnego, nie pozostawiają złudzeń. Chcesz być bezpieczny w Holandii. Pilnuj swoich danych jak oka w głowie.


Najnowsze raporty pokazują, iż w 2018 roku ponad 3,3 miliona holenderskich konsumentów padło ofiarom różnych form cyberprzestępczości. Pod hasłem tym należy rozumieć nie ataki na sieci energetyczne, czy wodociągowe, które mogą pośrednio dotykać mieszkańców Niderlandów, a bezpośrednie, niejako osobiste ataki, takie w których oni sami doświadczają przestępstwa i stają się jego ofiarami. Takie definiowanie obejmuje więc przede wszystkim: kradzieże tożsamości, oszustwa z wykorzystaniem karty kredytowej, czy naruszenie danych logowania lub przejęcie haseł do serwisów i portali.

Miliony

Wydawać by się mogło, iż atak hakera jest uderzeniem punkowym, niewyrządzającym dużych szkód. Jednak, jeśli zliczymy koszty jakie cyberprzestępczość spowodowała osobom prywatnym, firmom i instytucjom, z których wykradła dane i połączymy to z 14,4 milionami godzin, poświęconych na usuwanie powstałych szkód, otrzymamy kwotę bliską 350 milinów euro. Co dobitnie pokazuje, jak duże spustoszenie mogą zrobić cyberprzestępcy.

Ludzie wiedzą, ale...

Specjaliści od zabezpieczeń zwracają uwagę na bardzo ciekawy fakt związany z wirtualną przestępczością, a mieszkańcami Niderlandów. Dwie trzecie internautów uważa, że może paść ofiarą cyberprzestępczości w 2019, zaś 57% wskazuje, że szansę na okradzenie są podobne do tych z zachorowaniem na grypę. Ponad połowa respondentów wskazuje również, że nie ufa w bezpieczeństwo danych osobowych w sieciach społecznościowych. Cześć z nich z obawy o wyciek poufnych informacji, skasowała nawet swoje konta na popularnych portalach. Wygląda więc, że ludzie chcą być jak najbardziej bezpieczni, ale…

Holendrzy w przypadku bezpieczeństwa w sieci, zachowują się jak nałogowi palacze, wiedza o szkodliwości nałogu, ale..

Dane są wszędzie

Świadomość zagrożenia, nie przekłada się w Niderlandach na wzrost zabezpieczeń. Obrazowo można to porównać do palacza, który wie, że palenie powoduje raka, ale mówiąc to, odpala kolejną fajkę. Podobnie jest z Holendrami w sieci. Znają zagrożenie, jednak bardzo często używają wszędzie tych samych prostych haseł, których nie zmieniają latami, otwierają podejrzane wiadomości w poczcie email itd. Część da się nawet nabrać na strony z „super” „hiper” promocjami, gdzie można w teorii kupić rzeczy przecenione o 99,9%, a w praktyce służą tylko do wyłudzenia numeru i kodu karty kredytowej. To jednak nie wszystko, łatwo udostępniamy też miękkie, marketingowe dane. Wedle badań blisko ¼ użytkowników udostępniłaby za darmo historię swojej przeglądarki internetowej, czy dane z prawa jazdy lub paszportu, jeśli ktoś powiedziałby im, że posłużą one do celów badawczych i analitycznych. Taka zaś naiwność i wiara w czyjeś dobre intencje często może skończyć się tragicznie.

Dlatego dokonując zakupów, czy sprawdzając pocztą, powinniśmy tak samo, jak na drodze, kierować się regułą ograniczonego zaufania, wedle której nawet najmniejsza podejrzliwość powinna spowodować naszą rezygnację z dalszego przeglądania strony zakupów, czy otwierania wiadomości. Tylko bowiem świadomość połączona z pragmatyzmem i faktycznymi działaniami podejmowanymi z ze strony użytkownika może zapewnić bezpieczeństwo w sieci.