Uprowadził dzieci do Syrii

Wszystko wskazuje na to, że cztery siostry, które mieszkały w Hadze, zostały porwane przez swojego ojca i wywiezione do ogarniętej wojną domową Syrii. Nie jest pewne, czy mężczyzna chce walczyć po stronie terrorystów.

Holenderska policja poinformowała wczoraj, że cztery dziewczynki Hain (7-latka), Berivan (5-latka), Sharifa (3-lata) i Tala Ahmad (2-latka), które zostały uprowadzone przez swojego ojca niecały miesiąc temu, najprawdopodobniej znajdują się wraz z nim na terenie Syrii.

Porwanie

W całej sytuacji ciężko mówić o jakimkolwiek porwaniu. Mostafa, ojciec czwórki dzieci, przyszedł po dwie najstarsze córki, by zabrać je ze szkoły. Dzieci były już po lekcjach, więc nauczyciele nie mieli żadnych pytań ani wątpliwości. Później to samo uczynił z dwójką malców przebywających w żłobku-przedszkolu. Żadna osoba z tamtejszego personelu nie miała nawet najmniejszych obiekcji, wydając dzieci ich prawnemu opiekunowi. Problem jednak w tym, że cała piątka nie trafiła do domu.

Mężczyzna, który w tajemnicy przed matką, wywiózł czwórkę swoich dzieci, odnalazł się w Syrii.

Gdy pomimo późnej pory całej piątki nie było w mieszkaniu, matka zgłosiła sprawę na policję. Mundurowi przyjęli zgłoszenie i rozpoczęli działania, jednak informacje o zaginięciu zostały przekazane opinii publicznej z pewnym opóźnianiem. Wszystko dlatego, że policja chciała uchronić prywatność małych dzieci. Gdy jednak pierwsze godziny dochodzenia nie przynosiły żadnych rezultatów, mundurowi zdecydowali się nagłośnić sprawę. Poszukiwania 4 dzieci wyszły poza Holandię. Policja i służby graniczne w całej Europie otrzymały zdjęcia uprowadzonych maluchów. Poszukiwany był również ojciec, choć on według śledczych był właśnie porywaczem.

Przełom

Prowadzone przez kilkanaście dni dochodzenie nie wniosło zbyt wiele nowego do sprawy. Jednak ostatnie godziny przyniosły bardzo duży przełom. Holenderska policja poinformowała wczoraj, iż nawiązała telefoniczny kontakt z ojcem czwórki dzieci. Mężczyzna ma znajdować się na terytorium Syrii. Kontakt z Mostafą jest utrudniony, ale stały, wszystko z racji panującej w tym kraju sytuacji społeczno-politycznej.

Rzecznik policji nie zdradza jednak najważniejszych informacji. Nie wiadomo, w jakim stanie są dzieci, czy grozi im niebezpieczeństwo i czy, co najważniejsze, żyją. Funkcjonariusze nie chcą powiedzieć również, czy są w stanie namierzyć mężczyznę i go aresztować wraz z pomocą syryjskich policjantów.

Problemy

Oprócz wojny domowej toczącej się w Syrii, całą sytuację komplikuje również fakt, iż mężczyzna nie ma żadnej rodzinny ani konkretnych powiązań w tym rejonie. Trudno jest więc powiedzieć, czy jest to kraj, do którego uciekał, czy państwo, w którym utknął z dziećmi przez przypadek, podczas swojej wędrówki. Ponadto ciężko mówić również o jakimkolwiek procesie ekstradycji z kraju, w którym centralna władza nie ma kontroli nad prowincją. Dlatego też śledztwo, przynajmniej oficjalnie, utknęło w martwym punkcie.

Jedyne co może zrobić policja na chwilę obecną to nakłaniać Mostafę do powrotu i zbierać informacje o mężczyźnie od jego znajomych i rodziny. Wszystko po to, by odnaleźć punkty zaczepienia łączące go z krajem, do którego uciekł.

Tymczasem w Holandii matka dzieci wniosła do sądu wniosek o odebranie ojcu władzy rodzicielskiej.