Ukrył euro w piekarniku i źle na tym wyszedł
Ile mogą kosztować własnoręcznie upieczone ciasteczka? 6,5 tysiąca euro. Tak to jednak jest, gdy ukrywa się swoje zaskórniaki na czarną godzinę w piekarniku i nic nie mówi się o tym swojej dziewczynie, która na nieszczęście ma smykałkę do wyrobów cukierniczych.
Cała historia początkowo brzmi jak pomysł na odcinek sitcomu. W rzeczywistości jednak nie jest ona tak zabawna jak może się wydawać. Jest to bowiem na tyle poważny problem, iż sięgnął on Holenderskiej Rady Stanu.
Ciasteczka
Mężczyzna jak wynika z jego opowieści, schował w piekarniku sześć i pół tysiąca euro. Jego zdaniem miała to być idealna skrytka dla banknotów. Kto bowiem szukałby pieniędzy w piekarniku? Piekarniku, który w domu naszego dzisiejszego bohatera był tylko i wyłącznie rekwizytem. Mężczyzna bowiem do niczego go nie używał. Ot był to po prostu element wystroju kuchni.
Problem pojawił się, gdy jego dziewczyna postanowiła zrobić mu niespodziankę. Kobieta lubiła piec, więc zdecydowała się w wolnej chwili przygotować, słodkie, pachnące ciasteczka. Włączyła piekarnik i zaczęło śmierdzieć spalenizną. Banknoty ukryte we wnętrzu urządzenia uległy poważnemu nadpaleniu. Użytkowniczka piekarnika nie wiedziała bowiem o skrytce, nie przyszło jej więc do głowy, by sprawdzać, czy we wnętrzu nie ma podklejonych kopert z pieniędzmi, czy innych zwitków banknotów.
Bank
Cała sytuacja nie skończyła się na szczęście przemocą domową. Banknoty były jednak w takim stanie, iż praktycznie żaden sklep by ich nie przyjął. Były bowiem mocno opalone po rogach i zbrązowiałe. W zaistniałej sytuacji Holender szukał pomocy w De Nederlandsche Bank. Ten bowiem bez problemu wymienia uszkodzone banknoty, praktycznie bez pytania. Jest tylko jedno "ale". Bank jeśli uzna, iż banknoty zostały celowo uszkodzone, może odmówić wykonania takiej czynności. I tak właśnie się stało. Pracownicy banku nie uwierzyli w historię, iż ktoś upiekł przez przypadek w piekarniku kilka tysięcy euro i powiedzieli nie.
Tam lepiej nie chować swoich zaskórniaków.
Badania
Nie wyglądało to oczywiście na zasadzie „nie bo nie”. Bank przeprowadził dochodzenie, z którego wynikało, iż banknoty nie mogły zostać zniszczone w piekarniku. Przeprowadzono bowiem eksperyment, z którego wynikało, iż uległyby one całkowitemu zwęgleniu, a nie jak w przypadku Holendra były tylko poczerniałe z jednej strony. W sprawę włączyło się nawet Krajowe Centrum Analiz Fałszywych Pieniędzy, które również stwierdziło, iż uszkodzenia na tych papierach wartościowych to nie robota piekarnika. Bank odmówił więc działania, wskazując, że doszło do zniszczenia w inny sposób.
Bez sensu
Prawnik reprezentujący pechowego właściciela piekarnika wskazuje, że mimo dochodzenia banku, ten nie wykazał w żaden sposób, iż było to celowe uszkodzenie banknotów. Zresztą, dlaczego mężczyzna miałby najpierw niszczyć, podpalać pieniądze, a potem je wymieniać? Pojawił się więc spór, który ma swój finał w Radzie Stanu.
Proces
„Mój klient dołożył wszelkich starań, aby wymienić banknoty. Całe jego działanie aż do tej rozprawy dowodzi, że nie działał w złej wierze” – powiedział podczas rozprawy adwokat mężczyzny. Bank zaś nie wykazując celowości, powinien wymienić powodowi środki w wysokości 6,5 tysiąca euro. Czy tak się jednak stanie? Mężczyzna już wcześniej zgłosił sprawę do sądu, by ten nakazał bankowi wymienienie jego przypalonej gotówki. Ten jednak orzekł, że Holenderski Bank Narodowy nie musi zwracać ani wymieniać banknotów.
Czy tę decyzję podtrzyma Rada Stanu? Ona ogłosi swój werdykt za sześć tygodni.
Źródło: AD.nl