„Ugotował” własne dziecko na parkingu w Rotterdamie?

"Ugotował" własne dziecko na parkingu w Rotterdamie?

W poniedziałek doszło do tragedii na parkingu Vlaardingweg w Rotterdamie. Życie tam straciło małe dziecko. Malec nie wpadł jednak pod samochód, czy przewrócił się na rowerze. Policja przyjechała do brzdąca znajdującego w zaparkowanym samochodzie. Wedle wstępnych niepotwierdzonych informacji pojazd miał zamknięte okna i stojąc w słońcu, zamienił się w szklarnię. Oficerowie natychmiast po przyjeździe podjęli reanimacje ofiary, ale dziecko zmarło. Policja zatrzymała ojca, ten jednak bardzo szybko wyszedł na wolność.

W poniedziałek o godzinie 17, na Vlaardingweg, na terenie przemysłowym w Spaans Polder pracownicy usłyszeli krzyki. Gdy podeszli do okien zobaczyli coś dziwnego. „Usłyszeliśmy, jak mężczyzna krzyczał i nerwowo chodził wokół samochodu. Mój pracownik chciał tam iść, ale go powstrzymałem. Obawiałem się, że mężczyzna był pod wpływem i nie wiedział, co się dzieje” – powiedział dziennikarzom AD, kierownik jednej z tamtejszych firm, świadek całego zdarzenia.

 

Dziecko

Podejrzenie o osobie niepoczytalnej wydawało się potwierdzać. Człowiek bowiem przestał krzyczeć i zaczął uderzać w szyby audi, aż je wybił. Następnie mężczyzna wszedł do auta. Nie wyglądało to zbyt ciekawie. Gdy jednak człowiek ten mający około 30-35 lat znów się pojawił, gapie zrozumieli, jak bardzo się mylili. „Był zestresowany i chodził z małym dzieckiem, to był chłopiec” – przekazał rozmówca AD. Gdy wreszcie podbiegli do niego świadkowie, roztrzęsiony mężczyzna przekazał, że jest ojcem malca. Wtedy było już jasne, że brzdąc na jego rękach nie oddycha.

Akcja ratunkowa

Po paru chwilach na miejscu było już pogotowie i policja. Medycy przejęli małą ofiarę od rodzica i rozpoczęli reanimację. Ta jednak nie przyniosła efektu. Dziecko zmarło. Nic już nie można było dla niego zrobić. Jak do tego doszło? Z relacji świadków wynika, iż mężczyzna po prostu zamknął auto, zatrzaskując kluczyki w środku.

 

Policja

Przybyli na miejsce stróże prawa aresztowali ojca. Rodzic po serii pierwszych przesłuchań i po nocy na komendzie we wtorek wyszedł na wolność. Czy policja już dokładnie wie, co się stało? Nie. Przynajmniej oficjalnie śledztwo nadal jest w toku i oficerowie nie przekazują informacji w tej sprawie. Najpewniej jednak mężczyzna zostawił swoje dziecko w samochodzie i odszedł od niego „na chwilę”. Gdy wrócił, zauważył zaś, iż zatrzasnął klucze we wnętrzu auta (stąd wybita szyba). W tym czasie z racji tego, iż temperatura sięgała w cieniu 27 stopni, auto zmieniło się w saunę.
Możliwe, ale mnie prawdopodobne są też i inne sytuacje jak, np. zadławienie się czymś dziecka. Wszystko jednak bazuje na tym, iż rodzic zostawił malucha samego w pojeździe.

 

 

Źródło:  AD.nl