Ufo nad Holandią

W nocy z piątku na sobotę wielu mieszkańców Holandii ze zgrozą spoglądało w niebo. Niektórzy obawiali się inwazji kosmitów, a i inni końca świata. Wszystko dlatego, że tego nie dało się racjonalnie wyjaśnić.

Około godziny pierwszej w nocy nad Holandią można było zauważyć bardzo dziwne zjawisko. Na rozgwieżdżonym niebie pojawiła się świetlista linia. Wyglądało to tak, jakby setki gwiazd ułożyły się w jednej płaszczyźnie, ściśle do siebie przylegając. Idealna prosta świeciła mocnym światłem i wydawała się dla wielu zwykłym odbiciem czegoś na ziemi lub ewentualnym pokazem lasera. Gdy jednak po chwili okazało się, że porusza się ona z dużą prędkością, wielu ludzi ogarnęła trwoga. Nasze społeczeństwo, nauczone przez setki filmów katastroficznych o spotkaniach z inną cywilizacją, widziało już zbliżający się koniec rasy ludzkiej. Obiekt ten jednak na szczęście szybko zniknął z pola widzenia, filmowym zwyczajem udając się na zachód w kierunku Stanów Zjednoczony (bo jak wiadomo, ten kraj najbardziej lubią atakować kosmici). Później zjawisko to znów wróciło, na skutek jednak zachmurzonego nieba mało kto je dostrzegł. Czy byli to faktycznie kosmici albo zapowiedź końca świata?

Kosmici, oznaka końca świata, czy ludzka pomysłowość?

Ziemskie wyjaśnienie

Strach i niepewność trwały do soboty. Wtedy to wraz ze świtem, gdy nigdzie na horyzoncie nie było widać dymów pożarów, a światowe media w czołówkach wiadomości nie pokazywały zielonych ludzików, Holendrzy odetchnęli z ulgą. Pozostało jednak pytanie, co to w takim razie było? Tajny wojskowy program, czy faktyczna wizyta kosmitów, która ma być za wszelką cenę utajniona przez światowy rząd?

Wyjaśnienie całej sytuacji okazało się jednak dużo bardziej przyziemne i... ziemskie. Tym, co widzieli ludzie tamtej nocy były satelity, wytwory rąk ludzkich. To jednak nie uspokoiło  sceptyków. Od razu pojawiło się wiele pytań. Dlaczego obiekty te były tak nisko i układały się w jedną prostą?

Falcon 9

Odpowiedź na te pytania pojawiła się dopiero trochę później, w sobotę. Firma SpaceX kierowana przez miliardera, wizjonera Elona Musk’a rozpoczęła program Starlink, którego celem jest zapewnienie dostępu do szerokopasmowego internetu z każdego miejsca na świecie. Przesył danych ma odbywać się za pośrednictwem wielu niewielkich satelitów komunikacyjnych. W pierwszym etapie na orbitę ziemi ma być wyniesione 1 800 takich urządzeń. Docelowo planowane jest wysłanie w kosmos aż 12 tysięcy takich konstrukcji. By obniżyć koszty tak gigantycznego przedsięwzięcia, obiekty te wynoszone są partiami przez rakietę wielokrotnego użytku Falcon 9. Właśnie w nocy z 24 na 25 maja miało miejsce dostarczenie pierwszej partii 60 satelitów. Rakieta rozmieściła je na orbicie w linii prostej na wysokości 440 km nad ziemią. Później obiekty te za pomocą własnego napędu miały dotrzeć na orbitę o 110 km wyższą. To właśnie ich przelot i odbijające się w metalicznych obudowach promienie słoneczne, stworzyły na nocnym niebie naprawdę niecodzienny widok.