Udało sie odnaleźć pierwszego z Niemców zaginionych w Mozie

Dźgnięcie nożem w polskim domku w Loosbroek

Holenderskim służbom udało się odnaleźć jednego z zaginionych Niemców, którzy w ubiegłą niedzielę postanowili wejść do Mozy. Nie jest to jednak dobra wiadomość. Człowiek ten od kilku dni już nie żył. Utonął więc najpewniej krótko po tym jak został porwany przez nurt rzeki. Dlaczego jednak wyszedł on do wody, krótko po potężnych opadach? Dlaczego zrobiło to też jego 2 kolegów?

Odnaleziono pierwszą ofiarę

Policjantom udało się znaleźć i wyłowić zwłoki 22-letniego mężczyzny z Nettetal w Niemczech. Funkcjonariusze dalej prowadzą poszukiwania jego o rok młodszego kolegi. Czy i on szybko zostanie odnaleziony? Trudno powiedzieć. Gdy doszło bowiem do tragedii, rzeka miała wysoki poziom i wartki nurt. Ciało mogło więc popłynąć dalej w stronę morza lub zostać gdzieś w górze Mozy zahaczone o jakieś podwodne konary. Niemniej jednak niderlandzcy stróże prawa się nie poddają. Skrzętnie przeszukują koryto kilometr po kilometrze, wykorzystując do tego celu łodzie sonarowe i jednostkę nurków. W akcji udział biorę też operatorzy dronów ze swoim sprzętem, a nawet policyjny helikopter. „Służby ratunkowe robią wszystko, co w ich mocy, aby odnaleźć drugie szczątki i przekazać ciało bliskim” – przekazał rzecznik prasowy policji.

 

Dlaczego weszli do wody?

Po tygodniu od tego tragicznego wypadku wiadomo też dokładnie, co się stało, dlaczego dwoje młodych ludzi zostało porwanych przez nurt. Odpowiedź na to pytanie zdradziła trzecia osoba, która również weszła do wody i której jako jedynej udało się uratować i wydostać o własnych siłach na brzeg.

Zginęli dla telefonu

Jak więc trafili do wody? Jednemu z owej trójki wpadł do rzeki telefon. Mężczyzna nie chcąc stracić drogiego sprzętu, postanowił wskoczyć za nim do wody, licząc, iż uda mu się go wyłowić. Po chwili, aby pomóc mu w poszukiwaniach, do rzeki weszli też jego przyjaciele. Nikt z nich nie przypuszczał wtedy, że nurt jest tak silny, iż cała trójka będzie musiała walczyć o życie.

 

Akcja ratownicza

Całe zdarzenie widzieli przedstawiciele lokalnej społeczności i to oni wezwali na miejsce służby ratunkowe. Strażacy, mimo iż pojawili się na brzegu po raptem kilku minutach nie umieli namierzyć dwóch zaginionych. Dlatego też po paru godzinach przerwali swoje działania, zostawiając dalsze poszukiwania policji.

 

 

Źródło:  NU.nl