Uczniowie znęcają się nad sobą w Holandii
W Polsce w ostatnim czasie jest głośno o przemocy wśród uczniów. Grupy nastolatków potrafią bez mrugnięcia okiem znęcać się nad słabszymi, czy nawet śmiertelnie ich pobić. Problem znęcania się jednych uczniów nad drugimi dotyka również Holandii. Tam jednak przybrał obecnie dość nieoczekiwaną formę.
Znęcanie w Holandii wygląda bowiem inaczej niż kiedyś. Szkolny osiłek nie zabiera już słabeuszowi kanapki. Nie popycha go, czy nie bije. Wręcz przeciwnie, teraz to często klasowa „sierotka”, „słabiak” potrafi siać postrach w szkole i znęcać się na uczniach. Jak to możliwe? Wszystko dlatego, iż prym teraz wiedzie nie siła mięśni a wiedza. Okazuje się, iż już nawet uczniowie szkół podstawowych potrafią bez większego wysiłku zmieniać wyniki innych dzieci w cyfrowym systemie edukacji Snappet, z którego korzysta wiele placówek oświatowych w Niderlandach. Fizyczna przemoc zmieniła się więc w cyberprzemoc, w której to rodzice, jako narzędzie, odrywają ogromną rolę.
Jak to możliwe?
Po co bić nielubianego kolegę, po co brudzić sobie ręce, skoro piekło mogą mu zapewnić jego rodzice. Wystarczy tylko zaniżyć jego oceny, wyniki w wirtualnym dzienniku. Wtedy to opiekunowie wezmą się za ucznia. Posypią się kary, areszty domowe. Na nic będzie tłumaczenie się nękanego dziecka, że to nie prawda, że przecież dostał bardzo dobrą ocenę ze sprawdzianu, skoro w systemie dorośli widzą, iż jest tam „pała”. W zaistniałej sytuacji taki uczeń nie tylko poddawany jest wszelkiej maści karom. Cierpi również jego psychika, jego najbliżsi tracą do niego zaufanie. Mało kto bowiem uwierzy dziecku, a nie nauczycielowi wstawiającemu oceny do systemu, czy wynikom jego "zawalonych" zadań, do których rodzic ma wgląd.
Coraz więcej
Nauczyciele i rodzice informują o coraz większej ilości tego typu przypadków. Zwykle sprawę da się szybko wyłapać i rozwiązać. Aby jednak tak się stało, muszą zajść dwie przesłanki. Po pierwsze rodzic musi uwierzyć swojemu dziecku, a nie zawsze to jest proste, po drugie ten sam opiekun musi udać się do szkoły, by porozmawiać z dyrekcją, nauczycielami, aby ci pokazali, np. sprawdziany ucznia. Jeśli na papierze wynik jest inny niż w sieci.
Praca
Najgorzej jest w przypadku najmłodszych roczników. Tam system ten działa nieco inaczej. Nie da się ot, tak zmienić oceny, ponieważ wiele zadań dzieci wykonują w ramach wspomnianego programu Snappet. Wtedy wystarczy, iż ktoś zaloguje się z danych malca i celowo będzie rozwiązywał na koncie dziecka źle zadania, aby jego wyniki znacząco spadły.
Co najgorsze nie da się tego łatwo naprawić. Nie da się usunąć skutków włamania. By maluch wrócił na stary, wysoki poziom (wedle danych systemu) musi on wykonywać mozolnie setki nowych zadań, tak by średnią nadgonić tamte straty.
Nie da się temu zapobiec
O ile w przypadku starszych dzieci da się lepiej zabezpieczyć system przed włamaniem, tak w przypadku najmłodszych uczniów jest to wyjątkowo trudne. To bowiem od dzieci zależy czy nikt nie pozna ich danych logowania. Sytuacje więc tego typu, wraz ze wzrostem świadomości cyfrowej młodego pokolenia, będą się coraz częściej powtarzać.
Źródło: AD.nl