Ucieczka kolejnego pacjenta?
Kilka dni temu informowaliśmy o tym, iż z kliniki, z oddziałami TBS w Den Dolder uciekł leczony tam mężczyzna, którego udało się zlokalizować dopiero po kilku dniach. Okazuje się, że to nie jedyny przypadek, gdy władze tracą kontrolę nad pacjentem. Ostatni miał miejsce 3 dni temu 10 czerwca.
Historia lubi się powtarzać
Historia kolejnego zbiega zaczyna się bardzo podobnie, do opisywanego tydzień temu przypadku ucieczki. Mężczyzna wyszedł na kilkugodzinną przepustkę. Miał wrócić do placówki o godzinie 18. Niestety, gdy wybiła szósta, mężczyzny nie było. Pomni wydarzeń sprzed kilku dni włodarze ośrodka, natychmiast poinformowali policję. Służby w trybie pilnym rozpoczęły poszukiwania, niestety bezskutecznie.
Leczenie
Uciekinier znalazł się w ośrodku leczniczym z powodu stosowania przemocy domowej. Nie był tam więźniem, ani osobą skierowaną na TBS. Wyrokiem sądu człowiek ten miał tam przebywać i odbywać leczenie. Terapia była bowiem warunkiem zawieszenia kary więzienia. Spotkania z psychologiem i terapie odbywały się zaś na wydziale łagodnej niepełnosprawności intelektualnej. Pacjent według lekarzy nie powinien być niebezpieczny dla otoczenia, ale jak mówią psycholodzy, pewne ryzyko zawsze istnieje. Służby początkowo bały się więc, że będzie chciał zemścić się na swojej rodzinie za osadzenie go w ośrodku, na szczęście prawdopodobieństwo takie było znikome. Mężczyzna czynił postępy w terapii, a jego bliscy mieszkali w innym rejonie Holandii.
W poniedziałek klinika w Den Dolder „zgubiła” kolejnego pacjenta. Na szczęście „zguba” po kilku godzinach sama wróciła do ośrodka.
Problem
Przekazanie lokalnemu samorządowi i mieszkańcom informacji, że znowu ktoś uciekł z ośrodka, nie należało do najprzyjemniejszych dla władz kliniki. Placówka ta ma bowiem bardzo napięte stosunki z lokalną społecznością. Wszystko to ma miejsce od czasu zabójstwa Anne Faber, półtora roku temu. Dziewczyna została zgwałcona i zamordowana przez jednego z pensjonariuszy kliniki. Sytuację podgrzała też ubiegłotygodniowa ucieczka kolejnego osadzonego, o którym władze poinformowały mieszkańców dopiero po kilku dniach. Teraz zaś z terenu placówki znika kolejny pensjonariusz. Sprawa ta bardzo poirytowała lokalną ludność. Z drugiej jednak strony, jak wspominał jeden z okolicznych mieszkańców: „Idą zmiany na lepsze, jak im uciekali, tak uciekają, ale przynajmniej teraz informują o tym od razu”
Zguba
Około 22:15 uciekinier się odnalazł. Do placówki nie przyprowadziła go jednak policja. Mężczyzna wrócił sam, z własnej woli, tłumacząc, że się zapomniał. Policyjne poszukiwania mogły więc zostać odwołane. Nikomu nic się nie stało. Nie wiadomo czy „spóźnienie” to wpłynie na zawieszenie kary. Pewne jest jednak, że leczony nie będzie mógł już samodzielnie wychodzić na zewnątrz.
Pomimo tego, że cała sprawa zakończyła się pozytywnie, to w oczach lokalnej społeczności ośrodek znów otrzymał dużego „minusa”. Nie wiadomo również, czy dwie ucieczki w tak krótkim czasie nie spowodują zmian w funkcjonowaniu placówki, włącznie z roszadami na dyrektorskich stanowiskach.