Tykające bomby pozostaną na dnie morza?

Wszystko wskazuje na to, że na dnie Morza Wattowego i Północnego pozostaną dziesiątki kontenerów, pełnych najróżniejszych przedmiotów i substancji, które w dłuższej perspektywie czasu mogą zagrażać środowisku naturalnemu.

MSC Zoe

Cała sprawa miała swój początek w pierwszych dniach 2019 roku. 2 stycznia z powodu niesprzyjających warunków atmosferycznych MSC Zoe stracił 345 kontenerów. Skrzynie te trafiły do Morza Północnego, a później razem z prądami do Morza Wattowego. Część z nich unosiła się na powierzchni, inne otwarły się, a ich zawartość, w tym toksyczne dla człowieka substancje, można było znaleźć na holenderskich plażach. Z czasem wiele kontenerów również zatonęło. To zaś stanowi zagrożenie nie tylko dla żeglugi i rybaków, którzy będą na nich rwać sieci, ale przede wszystkim dla lokalnego ekosystemu, ponieważ z rdzewiejących z czasem kontenerach może wypłynąć wiele niebezpiecznych dla środowiska substancji. Liczbę śmieci, które dostały się z frachtowca do morza, szczuje się bowiem na około milion kilogramów wszelkiej maści odpadów.

Milion kilogramów odpadów do uprzątnięcia po styczniowych problemach MSC Zoe

Wielkie sprzątanie

Armator, po ustaleniach z holenderskim rządem, zdecydował odłowić wszystkie kontenery. Miał również wyzbierać pływające po akwenie śmieci, które pojawiły się na morzu wskutek wypadku. Do akcji zaprzęgnięto kilka dużych jednostek z dźwigami, które dzięki pomocy wyszkolonych nurków i sonarów namierzały i podnosiły z dna zatopiony ładunek. Niestety już w kwietniu entuzjazm lub co bardziej prawdopodobne, finanse się skończyły i większość jednostek poszukiwawczo-wydobywczych zostało wycofanych. W maju pracowały już tylko dwa małe statki. One jednak również od paru dni nie wychodzą z portu.

 

Pretensje ekologów

Wstrzymanie akcji poszukiwawczej rozwścieczyło holenderskich ekologów. Według nich na dnie spoczywa jeszcze ponad 50 kontenerów pełnych groźnych dla ekosystemu substancji,  które powinny one zostać natychmiast wydobyte. Sytuacje stara się łagodzić armator MSC. W informacji prasowej oznajmia, że nie zakończył on jeszcze wszystkich prac. W oświadczeniu można również przeczytać, że o finale poszukiwań zdecyduje w porozumieniu armator i holenderski rząd. Obrońcy środowiska wskazują jednak na to, że morski przewoźnik w oświadczeniu nie podał ani czasu wznowienia akcji, ani metod, jakimi chce wyłowić pozostałe 50 kontenerów. Wszystko to wygląda więc dla nich, jak nic innego tylko gra na czas. Akcja, która ma spowodować, że media zapomną o całej sprawie.

Kto jednak ma racje ekolodzy czy armator? To pokażą najbliższe tygodnie.