Turystyka paliwowa mieszkańców Niderlandów
Nie musieliśmy, niestety, długo czekać. Zaledwie kilka dni po tym jak na łamach naszej strony informowaliśmy, iż cena benzyny dobiła do 1,99 euro za litr, na niektórych stacjach, trzeba za nią obecnie zapłacić już dwa i więcej euro. Przekroczona została więc pewna psychologiczna granica. Jak radzą sobie z tym Holendrzy? W narodzie rozpoczęła się turystyka paliwowa.
Już w piątek średnia sugerowana cena litra benzyny, popularnej dziewięćdziesiątki piątki wyniosła 2,001 euro za litr. Jak podaje United Consumers w górę poszły również ceny gazu i oleju napędowego. W piątek za błękitne paliwo należało zapłacić 1,026 euro za litr. Litr diesla kosztował mieszkańców krainy tulipanów zaś 1,659 euro. Tak drogo w Królestwie Niderlandów nie było jeszcze nigdy.
Nie jest tragicznie (jeszcze)
Sytuacja wygląda więc źle, nie jest jednak jeszcze tragicznie. Jako pierwszą cenę litra benzyny z dwójką z przodu można było spotkać na stacjach benzynowych przy autostradach. W wielu jednak miejscach Holandii nadal możne trafić na miejsca, gdzie za litr zapłacimy jeszcze 1,8, czy 1,9 euro. Są to często mniejsze miejscowości, przy mniej uczęszczanych trasach. Patrząc jednak na światowe rynki i sytuację na międzynarodowych giełdach, to tylko kwestia czasu. Prędzej, czy później i tam ceny w końcu pójdą w górę.
Turystyka paliwowa
Jak wspominaliśmy kilka dni temu, wielu mieszkańców Niderlandów mimo rosnących cen paliwa nie zrezygnuje z samochodu. Auto jest dla nich narzędziem pracy, częścią życia. Luksusem, do którego bardzo łatwo się przyzwyczaić i z którym bardzo trudno się rozstać. Wielu więc już od dłuższego czasu zaciska zęby i tankuje swoje auta, za każdym razem płacąc za to więcej. Nie dziwi więc fakt, iż Holendrzy zaczęli uprawiać turystykę paliwową. Co to znaczy?
Turystyka paliwowa to nic innego jak zagraniczne wypady, najczęściej do Niemiec lub Belgii. Po tamtejszych stronach granicy paliwo jest zwykle tańsze, jeśli zaś zjedzie się z autostrady i wjedzie w jedną z przygranicznych miejscowości, na pełnym baku można zaoszczędzić kilka euro. Wszystko to powoduje, iż na niektórych stacjach samochodów z holenderskimi tablicami jest więcej niż rodzimych pojazdów. Mieszkańcy krainy tulipanów tankują do pełna, a niektórzy nawet korzystają z kanistrów, by na jednym takim wyjeździe zaoszczędzić jak najwięcej. Kto zresztą tak by nie robił, kiedy to na przykład półgodzinna wycieczka pozwoli zaoszczędzić czasem nawet i 18 centów na litrze.