Tu na razie jest ściernisko, ale będzie… miasteczko
Na polderze między Goudą a Rotterdamem już w 2024 roku ruszą prace mające na celu stworzenie zupełnie nowej miejscowości. Plany zagospodarowania przestrzennego zostały już podpisane. Dlatego wszystko jest już przesądzone. Za kilka lat z łąk znikną owce, a ich miejsce zastąpią ciężkie maszyny budowlane, by stworzyć domy dla 25 000 ludzi.
W Holandii od wielu lat panuje ogromny kryzys na rynku mieszkaniowym. Domów jest po prostu za mało, dlatego też czas oczekiwania na lokal socjalny wydłuża się z każdym rokiem, a ceny własnego M na rynku pierwotnym i wtórnym osiągają rekordowe wartości. By więc przynajmniej trochę polepszyć sytuację, pomiędzy Goudą, Zoetermeer i Rotterdamem powstanie zupełnie nowy twór.
Coś nowego
Nowe miasta i wioski nie powstają zbyt często. Przynajmniej nie w formie jak w Holandii, gdzie w ciągu kilku lat łąka ma przeistoczyć się w twór miejski. Zwykle trwa to dekadami, gdy ludzie decydują się wybudować w danym miejscu, stawiając samodzielnie domy jeden obok drugiego. Holandia jest jednak specyficzna. Podobne wydarzenia miały już miejsce w latach 70. i 80. Pomysł stworzenia nowego miasteczka w tym rejonie istniał już od ponad dwóch dekad. Na początku XXI wieku była mowa nawet nie tyle o wiosce ile o mieście z 20 000 domów. Kryzys ekonomiczny w latach 2008-2013 spowodował jednak wstrzymanie tych planów. Teraz zaś wrócono do nich, ale w dużo mniejszej skali.
Samowystarczalne miasteczko
Obecne plany zakładają, iż łącznie powstanie tam 8000 domów z gęstością zabudowy na poziomie od 25 do 35 domów na hektar, w zależności od miejsca ich lokalizacji. 30% tych nieruchomości ma stanowić tak zwane mieszkalnictwo socjalne. 20% będą to domy przeznaczone na niedrogi zakup. Połowa zaś będzie dostępna na zasadach wolnorynkowych. Na każdy zaś dom będzie przypadać 1,7 miejsca parkingowego.
Jak wskazują plany zagospodarowania przestrzennego, to malutkie miasteczko, w którym docelowo ma mieszkać 25 tysięcy osób, będzie samowystarczalne. Na jego terenie powstanie szkoła, kościół, sklepy, a nawet puby i restauracje dla mieszkańców.
Na chwilę obecną nie ma planów doprowadzenia do miasteczka torów kolejowych. Zamiast nich ma działać tam dobrze zorganizowany przewóz autobusowy. Kilometry dróg rowerowych mają zapewnić zaś cyklistom bezpieczny dojazd do okolicznych miejscowości.
Konkurs
Jak będzie nazywać się to małe miasteczko? Obecnie na planach widnieje tylko numer ewidencyjny. W najbliższym czasie władze lokalne chcą jednak zorganizować konkurs, który wyłoni nazwę miasta. Jest jeszcze więc trochę czasu, by pomyśleć nad nią, tym bardziej iż wiele wskazuje na to, że na zwycięzcę czekają cenne nagrody.