Anglicy dostali to czego chcieli, czyli Holendrzy ratują święta Brytyjczykom

Doskonała "praca" dla nieletnich

Największy port towarowy na Wyspach Brytyjskich w Felixstowe został sparaliżowany. Wszystko przez zwiększony popyt na towary, z racji na zbliżające się święta i brak kierowców samochodów ciężarowych, którzy mogliby wywieźć przywiezione przez statki ładunki. W efekcie Maersk, światowy gigant zajmujący przewozem kontenerów, rozpoczął przekierowywanie frachtowców z Anglii do Holandii, by tam móc je w końcu rozładować. 

 

Problemy na własne życzenia

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia, co w połączeniu z wyjściem światowej gospodarki z kryzysu gospodarczego spowodowanego epidemią, sprawiło, że mocno wzrósł popyt na towary wszelakie. Te zaś do Wielkiej Brytanii dostają się w większości przez terminal towarowy w Felixstowe. Pojawił się jednak pewien problem. Po tym jak Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej, w kraju brakuje kierowców samochodów ciężarowych. Niedobory są tak duże, iż w pewnym momencie zaczęło nawet brakować paliwa na stacjach benzynowych, bo nie miał go kto dowozić. Deficyt szoferów dotyka również władze portowe. Jak wskazał zarządca portu, w ubiegłym tygodniu na odebranie czekało tam 50 tysięcy kontenerów. Port ma poważne problemy z rozładowywaniem statków, ponieważ nie ma już miejsca, gdzie składować ładunek. W efekcie jak wskazał zarząd Felixstowe, to nie port blokuje łańcuch dostaw na wyspach. To łańcuch dostaw blokuje port. Podobna sytuacja ma miejsce również w wielu innych dużych portach na terenie Wysp. Skutkuje to tym, że kraj boryka się z coraz większymi niedoborami towarów, a światowi przewoźnicy z opóźnieniami. Pełne statki, zamiast płynąć po kolejne ładunki, stoją załadowane na redzie i czekają na swoją kolej.

Przeładunek

Sytuacja ta spowodowała, że Maersk, by nie uwięzić swojej floty (średni czas czekania na wejście do portu w Felixstowe to tydzień), zdecydował się wysyłać część swoich dużych jednostek o tonażu wartości 80 tys.ton do portów w Holandii. Kontenerowce te przypływają do Rotterdamu, gdzie nie ma problemów z obsługą statków. Tam są rozładowywane i kontenery trafiają na mniejsze jednostki, które udają się w drogę na Wyspy Brytyjskie. Może się to wydać dziwne, niemniej jednak, z uwagi na mniejsze rozmiary i zanurzenie, mogą one wpływać do małych, lokalnych portów, bliżej celu podróży kontenerów, dzięki czemu ładunki szybciej docierają do odbiorców. Niektóre kontenery zaś są już w Holandii przeładowywane na ciężarówki i zawożone na Wyspy przez niderlandzkie czy też polskie firmy transportowe działające na terenie Unii Europejskiej. Rozwiązanie to jednak, z racji kwestii prawo-formalnych, stosowane jest niezmiernie rzadko.

 

Holendrzy ratują święta

Można więc powiedzieć, iż Holendrzy ratują Anglików. Bez tego co obecnie dzieje się w niderlandzkich portach wiele produktów nie dotarłoby na czas do Brytyjczyków. Rozwiązanie to jest jednak przejściowe i generujące ogromne koszty. Rząd w Londynie musi więc jak najszybciej znaleźć rozwiązanie tego kryzysu, inaczej mieszkańcy Zjednoczonego Królestwa mogą mieć problemy nie tylko z zakupem prezentów na święta, ale i produktów pierwszej potrzeby.