Trójkącik nie przypadł mu do gustu
To miały być bardzo miłe chwile. Alkohol, narkotyki, a później „trójkącik”. Artur, 44-letni Polak okazał się jednak tradycjonalistą. Pomysł ten wzbudził w nim taką wściekłość, iż chwycił za nóż. Teraz odpowiada przed sądem za usiłowanie zabójstwa.
Dobroczyńca
Czerwiec dla Artura i jego dziewczyny nie zaczął się zbyt miło. Oboje wylądowali na ulicy. Zostali bowiem wyrzuceni z domu przez agencję pracy. Na szczęście z pomocą przyszedł im Łukasz. Mężczyzna ten był synem właścicieli domu przy Emmastraat w Veghel. Człowiek ten pod nieobecność swoich rodziców pozwolił parze mieszkać w domu gospodarzy, ponieważ ci pojechali na wakacje. Dzięki niemu więc para przynajmniej na chwilę miała dach nad głową.
Trójkącik
Na tym się jednak nie skończyło. Łukasz pod nieobecność rodziców zorganizował 17 czerwca małą imprezę, na której pojawił się alkohol i narkotyki. Początkowo nic nie zapowiadało kłopotów. W pewnym momencie klimat jednak się zmienił. Stało się to po tym jak Łukasz na chwilę zniknął z dziewczyną 44-latka. Gdy wrócili po kilku minutach, wszystko niby było zwyczajnie, ale wyglądało na to, iż syn gospodarzy flirtował z kobietą. Ta zaś zdawała się odwzajemniać flirt. To wzbudziło niepokój u Artura. Zwykła wymiana zdań była podejrzana, ale nie doprowadziła jednak do niczego złego. Czarę goryczy przelało jednak zdanie, które padło parę minut później. Łukasz zaproponował bowiem parze „trójkącik”.
Szał
Tego było za dużo. Alkohol i narkotyki pomieszane z zazdrością o flirt oraz wściekłością na propozycję młodego gospodarza doprowadziły do tego, iż gość zaatakował. Doszło do szamotaniny, w której Artur oberwał w głowę krzesłem, chwilę zaś później on sam dosięgnął do noża i zaatakował.
Łukasz momentalnie otrzymał cios, a później następny i następny. Jak się okazało, Artur wyprowadził pchnięcia w szyję, klatkę piersiową i bok. Ostrze uszkodziło śledzionę, nerki i przeponę. Niezbędna była transfuzja krwi, ponieważ mężczyzna dużo jej stracił. Po długiej operacji poszkodowany leżał zaś przez trzy dni na oddziale intensywnej opieki medycznej i nie było pewne czy przeżyje.
Sąd
Prokurator widzi w tym działaniu usiłowanie zabójstwa i domaga się dla Artura 4 lat więzienia. Oskarżony przyznał się do tego co zrobił Łukaszowi. Dodał jednak, podczas ostatniego słowa, zwracając się do sądu: „Uwierz mi, że nie zacząłem. Bardzo żałuję tego, co się stało. Kiedy później wyjdę na wolność, wrócę do Polski, aby zaopiekować się chorą mamą”. 44-latek mówił też o tragedii i tym, że wszystko to wyrwało się spod kontroli. Milczał jednak w sprawie rzekomych pogróżek w stronę Łukasza. Oskarżyciel wskazał bowiem na list z groźbą o treści: „Kiedy wyjdę, już cię tu nie będzie”. Obrona jednak wskazuje, że ten liścik nie został zbadany. Nie ma więc pewności, iż napisał go oskarżony. Zdaniem obrony mogła to, np. zrobić jego dziewczyna.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok 22 grudnia.
Źródło: AD.nl