To one odpowiadają za dziesiątki rozbitych aut w Hadze

Polski kierowca złapany podczas masowej policyjnej kontroli

Chwila nieuwagi, nieznajomość miasta, a może chęć szybkiego przemknięcia na czyimś zderzaku. Trudno powiedzieć co bezpośrednio doprowadziło do tych sytuacji. Znamy jednak ich efekty. Między innymi nasz rodak zawisł na podnoszącym się słupku blokującym wjazd na jednej z dróg w centrum Hagi.

Tylko dla uprzywilejowanych

W Hadze nie wszystkie drogi dostępne są dla wszystkich zmotoryzowanych. Niektóre z nich blokowane są przez specjalne chowające się w ziemi słupki. Rozwiązanie to działa w prosty sposób. Pojazdy, które mogą wjechać na obszar wyłączony, posiadają stosownego pilota lub są znane obsłudze urządzenia, gdy to znajduje się, np. przy budce strażniczej. Wszystko po to, by do maksimum ograniczyć ruch w pewnych, newralgicznych rejonach miasta.

 

Słupki

Tego typu słupek znajduje się między innymi przed Spuiplein. Nasz rodak, w nocy z czwartku na piątek jechał drogą za taksówką. Taksiarz jako jeden z „uprzywilejowanych” mógł wjechać na plac. Zagroda zrównała się więc z asfaltem, by auto z TAXI na dachu mogło przejechać. Gdy pojazd bezpiecznie minął blokadę, ta znów zaczęła się podnosić. W tym momencie na urządzenie najechał pojazd z polską tablicą rejestracyjną. Sprzęt blokujący wjazd zadziałał tak, jak powinien. Auto Polaka zatrzymało się w miejscu. Jego prędkość nie była duża, więc kierowcy, który najprawdopodobniej nie miał pojęcia o istnieniu całego systemu, nic się nie stało. Tego samego nie można jednak powiedzieć o jego czterech kółkach. Samochód nie nadawał się już do dalszej jazdy.

 

Nie tylko Polacy

Można powiedzieć „ech znowu ci Polacy”. Tej samej nocy, pół godziny później w innym punkcie miasta na odcinku od Grote Markt do Prinsegracht, taki sam los spotkał Belga. Kierowca z krainy czekolady również najprawdopodobniej nie zdawał sobie spray z wysuwającego się niebezpieczeństwa i roztrzaskał swój pojazd.  Tam jednak sytuacja była o wiele poważniejsza. Samochód był bardzo poważnie uszkodzony, a stan kierowcy i pasażerów był na tyle niepokojący, iż przejeżdżający nieopodal taksówkarz zdecydował się zabrać wszystkich do szpitala na oględziny.

 

Dziesiątki ofiar

Wszystko to może wydawać się śmieszne. Wielu ekspertów od ruchu drogowego uważa jednak, iż coś jest zdecydowanie nie tak albo z kierowcami, albo z oznaczeniem tego typu blokad. W Hadze są bowiem blokady, które stały się już sławne. Jedną z nich jest ta na Escamplaan, która ma już na swoim koncie 33 „ofiary” i to w ciągu niespełna półtora roku. W wynurzające się z asfaltu słupki uderzają nie tylko obcokrajowcy. Sprzęt ten sieje pogrom też wśród holenderskich kierowców, którzy często będąc u siebie, jeżdżą na pamięć.

Źródło:  Ad.nl
Źródło: Ad.nl