To już koniec Holandii

Jak nazywa się państwo, które słynie z sera, chodaków i tulipanów? Odpowiedź brzmi Holandia, ale już nie długo. Holendrzy mają już dość tej nazwy i chcą się promować teraz na arenie międzynarodowej jako Królestwo Niderlandów.

To już koniec Holandii

Wszystko to brzmi dość dziwnie, ale takie informacje można znaleźć w magazynie dotyczącym branży reklamowej "Adformatie". W artykule na ten temat możemy przeczytać, że ten typ komunikacji, pod zmienioną nazwą, skierowany będzie głównie do zagranicznych turystów. Swoją premierę będzie mieć zaś na zbliżających się dużych międzynarodowych imprezach. Najprawdopodobniej chodzi tutaj o Igrzyska Olimpijskie w Tokio i Konkurs Piosenki Eurowizji w Rotterdamie.

Zorganizowane działania

Na chwilę obecną ani magazyn, ani ministerstwo spraw zagranicznych oraz ministerstwo spraw gospodarczych i środowiska, odpowiedzialne za promocję Holandii nie chcąc zdradzić żadnych szczegółów. Te mają być bowiem zaprezentowane dopiero w późniejszym terminie. Wiadomo jednak, iż akcję dogłębnie przemyślano i zaplanowano. O nowej idei promocji kraju pod zmienioną nazwą zostali już powiadomieni holenderscy specjaliści od marketingu. Informacje otrzymali też reprezentacji branży turystycznej i hotelarskiej. Wszystko dlatego, że władzom krainy tulipanów zależy na holistycznym (całościowym) efekcie. Tak by nie było podwójnego, starego i nowego, nazewnictwa w tym samym czasie.

 

Delikatne zmiany

Na chwilę obecną wiadomo tylko o zmianie nazwy. Kolor pomarańczowy nadal zostanie kolorem narodowym Holandii, tak samo, jak stanowiące symbol tego kraju tulipany, wiatraki, chodaki czy kanały. Skąd więc decyzja o tej w sumie niewielkiej, ale jakże istotnej zmianie?

Wszystko dlatego, że nazwa Holandia miała wprowadzać w błąd. Brzmi to może dziwnie, ale z pomocą przychodzi nam Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych. Organ ten zaleca naszym rodakom stosowanie nazwy krótkiej – Holandii w mowie potocznej, a w przypadku spraw urzędowych bardziej oficjalnej – Królestwa Niderlandów.

Wszystko dlatego, że obiegowa nazwa kraju „Holandia”, zdaniem tamtejszych władz, wprowadza zamieszanie. Może być ona bowiem kojarzona z dwoma prowincjami. Regionami tego kraju takimi jak Holandia Północna i Holandia Południowa, nie zaś z całym państwem składającym się jeszcze z 10 innych prowincji.

Poprawna nazwa

Reasumując, dzięki tej kampanii marketingowej, ten mały kraj wciśnięty między Francję i Niemcy, chce przypomnieć światu o swojej historycznej pełnej nazwie. Wszystko dlatego, że podobnie jak w języku polskim Królestwo Niderlandów nazywa się Holandią w języku arabskim, hawajskim, husa, tureckim wietnamskim, duńskim czy węgierskim, a to dopiero początek długiej listy języków, w których występuje potoczna, błędna nazwa. Gdyby tego zaś było mało, w tak szeroko używanych na świecie językach jak j. angielski i hiszpański również Holandia występuje w mowie potocznej, pomimo tego, iż w słowniku można znaleźć pełną prawidłową, ale zapomniana przez tamtejszych mieszkańców nazwę.

 

Zerwanie z nałogiem

Drugim już mniej oficjalnym powodem zmiany nazwy jest postrzeganie Holandii na świecie. "Holandia" ma się bowiem źle kojarzyć. Ludzie, słysząc to hasło, nie widzą piękna kultury, kanałów, wiatraków czy tulipanów. W ich wyobraźni pojawia się bowiem zwykle Dzielnica Czerwonych Latarni, łatwodostępne narkotyki oraz powszechna liberalizacja. Wszystko to są elementy, które zdaniem rządu w Hadze wpływają negatywnie na postrzeganie zarówno państwa, jak i jego obywateli. Zmiana nazwy ma więc również wpłynąć pozytywnie na odbiór kraju, który najpewniej będzie chciał również odciąć się od takowych krzywdzących skojarzeń.