Terroryści przed niderlandzkim sądem

Pechowy bomber, czyli człowiek pochodnia

Dwóch młodych mężczyzn w wieku 21 i 35 lat chciało przeprowadzić w Królestwie Niderlandów atak terrorystyczny z udziałem samochodów pułapek i pasa szahida. Służbom bezpieczeństwa udało się jednak pokrzyżować ich plany i dwójka stanęła w tym tygodniu przed niderlandzkim sądem na pierwszym wprowadzającym posiedzeniu. 

Wspólna akcja wywiadu i policji

Holenderskie służby bezpieczeństwa i wywiadu AIVD powiadomiły niderlandzką policję, iż namierzyli 21-etniego Sahand I. i 35-letniego Shahram K. z Zoetermeer. Mężczyźni trafili w październiku 2019 na celownik służb, ponieważ szukali kogoś, kto mógłby ich przeszkolić z metod użycia materiałów wybuchowych. Z racji tego, iż ryzyko potencjalnego ataku z ich strony wydawał się duże, policja postanowiła dokonać prowokacji. Funkcjonariusze podstawili tajnego agenta, który miał być rzekomo radykalnym dzihadystą chcącym pomóc Holendrom w dokonaniu zemsty na chrześcijanach. Podejrzani złapali haczyk.

 

Infiltracja

17 października w Rotterdamie doszło do pierwszego spotkania z informatorem. Sahand miał powiedzieć, iż potrzebuje pomocy w przygotowaniu ładunków. Prosił również o „sześć kamizelek, trzy dla Holandii i trzy dla Wschodu, w pobliżu granicy z Turcją”. Zdaniem policji chodziło tutaj o pasy szahida, czyli kamizelki wypełnione materiałem wybuchowym dla terrorystów samobójców.

Oprócz kontaktów z podstawionym agentem podejrzani byli cały czas podsłuchiwani. To dzięki „pluskwom” okazało się, iż mieszkańcy Zoetermeer uczą się jak robić bomby z materiałów propagandowych ISIS, a także kontaktowali się za pośrednictwem kodów z innymi potencjalnymi terrorystami.

 

Prokuratura

Zebrany materiał dowodowy, zdaniem prokuratury, wskazywał, iż obserwowana dwójka chce dokonać ataku samobójczego połączonego z detonacją paru samochodów pułapek pod koniec 2019 roku. Najprawdopodobniej w okresie Bożego Narodzenia lub zaraz przed nim. Służby nie były jednak w stanie dokładnie określić celu mężczyzn, w który chcieliby uderzyć.

 

Nalot

Obserwacja została natychmiast zakończona, gdy obsługujący pluskwę agenci usłyszeli rozmowy dotyczące ostatniego szkolenia i usłyszeli dźwięk ładowania broni i ostrzenia noży. Podczas nalotu, oprócz zatrzymania podejrzanych, zarekwirowano też kilka noży i topór. Nie znaleziono jednak broni palnej.

 

Linia obrony

Przedstawione wyżej informacje prokuratura zaprezentowała holenderskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Obrona uważa jednak, iż wszystko to nadaje się bardziej na scenariusz filmu sensacyjnego, niż jako dowody. Adwokat wskazuje na brak jakiejkolwiek broni w mieszkaniu mężczyzn, a także to iż wskazane przez prokuratora nagrania nie zostały jeszcze odtajnione. Jako dowód więc nie istnieją. Takie prawnicze przepychanki potrwają co najmniej do początku procesu merytorycznego (obecnie trwają posiedzenia przygotowawcze). Ten rozpocznie się po zakończeniu postępowania dowodowego, czyli najprawdopodobniej w drugiej połowie tego roku. Do tego czasu muzułmanie będą przebywać w areszcie.