Taksówka i najdziwniejsza strzelanina od lat w Tulburgu
Funkcjonariuszom policji w Tilburgu udało się ustalić, kto był strzelcem podczas chyba najdziwniejszej strzelaniny, jaka miała miejsce w tym mieście od dłuższego czasu. Do incydentu doszło w nocy z 1 na 2 maja, w taksówce pełnej ludzi.
Tej feralnej nocy taksówkarz otrzymał kurs, podczas którego do jego samochodu weszło trzech mężczyzn. Wszystko zapowiadało się całkowicie normalnie i zwyczajnie. Kierowca wiózł grupkę do celu ich podróży, gdy w pewnym momencie padły strzały. Nikt jednak nie zalał się krwią. Jedyną ofiarą otwarcia ognia, nie licząc oczywiście bębenków słuchowych całej czwórki, była deska rozdzielcza samochodu, w której widniało kilka dziur po kulach. W tym momencie kierowca zapewne myślał, iż straci samochód, zarobek a może i życie. Wszystko wyglądało bowiem na rozbój z użyciem broni. Strzelec jednak nie chciał nic od prowadzącego pojazd. Nie było gróźb, prób szantażu, zastraszenia.
Kontakt z policją
Gdy po incydencie trójka pasażerów opuściła pojazd, taksówkarz natychmiast pojechał do Oisterwijk, gdzie wezwał policję. Policjanci przysłuchali się całej historii. Być może nawet lekko nie wierzyli kierowcy. Kto bowiem od tak, zaczyna strzelać w aucie. Przestrzeliny w desce rozdzielczej natychmiast jednak przekonały oficerów, że kierowca mówi prawdę. Zapadła więc decyzja o wszczęciu śledztwa. Poszkodowany złożył zeznania, jego taksówka została zaś na policyjnym parkingu jako materiał dowodowy.
Wiemy kim jest
10 maja policja przekazała, iż w toku postępowania śledczym udało się poznać dane strzelca. Funkcjonariusze wiedzą, kim jest osoba, która pociągnęła za spust. Nie mają jednak pojęcia, gdzie obecnie się znajduje. Funkcjonariusze szukają również pozostałych świadków zdarzenia, którzy podczas tego kursu byli w pojeździe. W ich przypadku nieznane są zarówno dane jak i miejsce aktualnego przebywania.
Po co to wszystko
Policja pomimo braku sprawcy stara się ustalić motyw jego działania. Nie był to rabunek, ani próba zastraszenia. Nieoficjalnie mówi się, że mógł to być zwykły przypadek, pasażer bawił się bronią, a ta strzeliła, gdy nacisnął na spust. W tym wypadku człowiek powinien się opamiętać jednak po 1 strzale. Czy mogłaby być to próba zakończenia jazdy bez płacenia? Tak. Problem jednak w tym, iż jest to zdecydowany przerost formy nad treścią. Ryzyko konsekwencji jest bowiem niewspółmierne z zyskami. Czemu pasażer więc strzelał, może był po wpływem narkotyków lub alkoholu? Na to pytanie do momentu jednak, w którym policja nie zatrzyma podejrzanego, nie poznamy odpowiedzi.