Tajny Mikołaj –  bezpieczeństwo czy paranoja?

Kick Out Zwarte Piet i awantura w De Lier

­Mikołaj, starzec z siwą brodą w biskupiej tiarze, którego kochają wszystkie dzieci, nie będzie miał w tym roku w Holandii łatwego życia. Jego przyjazd w listopadzie do krainy tulipanów tak się skomplikował, iż został on w dużej mierze utajony.

Zapewniamy, iż autor tego materiału nie postradał zmysłów ani przed pisaniem tekstu nie odwiedził coffee shop'u. Faktycznie Mikołaj, czyli holenderski Sinterklaas ma w tym roku bardzo pod górkę w Niderlandach. Tak bardzo, iż oficjalnie nawet nie ogłoszono miejsca jego powitania, które odbywało się, gdy święty przypływał z Hiszpanii.

 

Ciężkie czasy

Za całą sytuację oficjalnie odpowiadają kwestie epidemiologiczne w Niderlandach. Jak zaznaczyli organizatory, krajowe obchody przybycia świętego odbędą się. Mikołaj musi bowiem odwiedzić holenderskie dzieci, które czekają na niego przez cały rok. Zmieni się jednak cała otoczka. Najważniejsze to to, iż z racji COVID-19 cały korowód Mikołaja nie będzie mieć miejsca z publicznością. Dzieci w takiej imprezie po prostu nie da się opanować. Nie ma szans, by zachowały bezpieczny odstęp, czy nosiły maseczki. Oprócz szalejących dzieci na miejscu musieliby być również rodzice, dziadkowie malców. To zaś oznacza tłum i potencjalne idealne miejsce do powstania nowego ogniska epidemii.

 

Tajny Mikołaj

Organizatorzy chcą więc oprzeć się na transmitowaniu przybycia Mikołaja w internecie i telewizji. Jak jednak zorganizować przyjazd tak, by nie przyciągnął on widzów, chcących zobaczyć starca w czerwieni jadącego na białym koniu, na żywo? Odpowiedź jest prosta. Trzeba utajnić miejsce lądowania Mikołaja w Holandii. Święty jak co roku przypłynie łodzią tyle, że nikt nie będzie wiedział, gdzie to będzie mieć miejsce. Dzięki temu ilość widzów zostanie ograniczona do minimum. Będzie to bowiem przypadkowa lokalna społeczność, a nie rodziny zjeżdżające się z całej Holandii na to wydarzenie.

 

Nie będzie Mikołaja

Holenderskie stowarzyszenie Sinterklaas wskazuje, iż istnieje również prawdopodobieństwo, że Mikołaj nie przybędzie do Holandii. To jednak byłaby decyzja rządu, która może zostać podjęta z racji np. na zaostrzenia przepisów koronowych. Premier może bowiem jednym dekretem zakazać imprez publicznych, zaostrzając lockdown.

 

Teoria spiskowa Mikołaj na cenzurowanym

Cześć Holendrów widzi w utajnieniu przyjazdu Mikołaja jednak drugie dno. Jakiś czas temu pisaliśmy o sporach dotyczących pomocnika darczyńcy, Czarnego Piotrusia. W racji ruchu BLM temat ten stał się wyjątkowo ostry i mocno podzielił społeczeństwo. Niektóre osoby publiczne nawoływały wręcz do przemocy względem nawet małych dzieci przebranych za pomagierów świętego.

W efekcie utajnienie korowodu spowoduje, iż na miejscu nie pojawią się ani zwolennicy, ani przeciwnicy Piotrusia i odbędzie się bez incydentów.

Za teorią tą stoją dość mocne poszlaki. Organizatorzy zapowiedzieli już teraz, iż Piotruś zniknie z korowodu. Tzn. przynajmniej w formie, jaką znamy. Mają go zastąpić „zamiatacze sadzy”. Osoby te najprawdopodobniej nadal będą czarne – ubrudzone sadzą, ale stracą przejaskrawione, stereotypowe cechy czarnoskórych. Nie będzie malowania ust mocną czerwoną szminką. Nie będzie zakładania kolorowych ozdóbek na uczy i palce, a włosy zamiataczy mają mieć różny kolor i fakturę. Znikną więc tak charakterystyczne czarne arfa. Wszystko po to, by nie urazić części holenderskiego społeczeństwa.