Tajemnicza śmierć 41-letniej Polki w Rotterdamie

Funkcjonariusze policji w Rotterdamie prowadzą śledztwo w sprawie śmierci naszej rodaczki. 41-letnią,  Polkę znaleziono w stanie agonalnym w czwartek wieczorem na jednej z ulic w południowych dzielnicach Rotterdamu. Zatrzymano podejrzanego mężczyznę. Badany jest jego udział w całym zajściu.

W nocy z czwartku na piątek na Bree, w południowym Rotterdamie, odnaleziono 41-letnią, ciężko ranną kobietę. Na miejsce wysłano natychmiast służby ratunkowe. Pogotowie przed dłuższą chwilę staro się reanimować ofiarę. Wysiłki ratowników nie przyniosły jednak żadnych efektów. Kobieta zmarła nie odzyskawszy przytomności.

Na miejsce wysłano policję i zespół śledczych. Technicy ustalili specjalny namiot, by uniknąć wzroku ciekawskich gapiów i w piątkową noc przez wiele godzin badali miejsce, gdzie kobieta upadłą na ziemię. Nocne działania doprowadziły do zatrzymania mężczyzny. Policja nie wskazuje na chwilę obecną jednak jaką rolę odgrywa on w sprawie oraz czy znał się ze zmarłą, którą zidentyfikowano jako ofiarę polskiego pochodzenia.

 

Nic nie wiadomo

Na chwilę obecną, rzecznik prasowy komendy w Rotterdamie nie jest w stanie powiedzieć co się stało z kobietą. Funkcjonariusze przydzieleni do tej sprawy zabezpieczają monitoring z okolicznych kamer. Proszą również świadków, którzy widzieli kobietę lub jakieś podejrzane zdarzenia feralnej nocy na Bree, o kontakt z policją. Przesłuchiwany jest również zatrzymany mężczyzna. Śledczy chcą wysłuchać co ma do powiedzenia w tej sprawie. Na chwilę obecną brane są pod uwagę wszystkie wersje wydarzeń. Od wypadku po przestępstwo. Dlatego też zatrzymany pozostanie w areszcie.

 

Ziarno prawdy w plotkach?

Wedle nieoficjalnych informacji, kobieta na krótko przed swoją śmiercią opuściła dom przy Bree. Zmarła 41-latka miała być znajomą mężczyzny i tego wieczora miała z nim dość mocno się pokłócić. Ostra wymiana zdań mogła się zaś zakończyć maltretowaniem kobiety przez zatrzymanego. Są to jednak bardziej domysły sąsiadów niż fakty. Policja nie zajęła stanowiska w sprawie tych rewelacji.

W plotkach tych może jednak kryć się ziarno prawdy. Okolicznych mieszkańców miały bowiem obudzić krzyki. Niektórzy mieli słyszeć ostrą kłótnię. Inni mówią nawet o wołaniu o pomoc. Policja, jak pisaliśmy wyżej, nie potwierdza tych informacji. Na chwilę obecną jedynym elementem pewnym wśród morza plotek jest to, iż zatrzymany sam starał się reanimować kobietę jeszcze przed przyjazdem pogotowia.

W sprawie jest więc więcej pytań niż odpowiedzi.