Szykują się ogromne zwolnienia w budowlance

Europejski Instytut Budownictwa poinformował w piątek, iż jeśli sektor ten nie otrzyma szybkiej i znacznej pomocy od rządu, może potężnie ucierpieć na skutek kryzysu koronowego. EIB mówi, iż zagrożonych zwolnieniem byłoby nawet 40 000 pracowników tej branży w Holandii.

Z jednego w drugi

Na jesień ubiegłego roku nasza redakcja nie raz przyglądała się sytuacji w branży budowlanej. Był to bowiem jeden z tych sektorów gospodarki, który ucierpiał najmocniej na walce Holendrów o lepsze, czyste jutro. Budowlańcy jawnie sprzeciwiali się bowiem pracom nad pakietem praw proekologicznych, które reprezentowała tak zwana ustawa azotowa. Przepisy te, pomimo sprzeciwu branży, wprowadzono jednak w życie i wywołały one istne trzęsienie ziemi. Z racji na wspomniany już azot uwalniany do atmosfery podczas budowy, wiele projektów zostało z dnia na dzień wstrzymanych. Setki anulowano, a tysiące opóźniono z racji na konieczność przeprojektowania wielu rozwiązań. Sprawa ta dotyczyła nie tylko potężnych inwestycji z budżetu państwa, ale często nawet budowy sklepów, czy domów jednorodzinnych.

Gdyby tego było mało, pojawiły się problemy z ziemią. Podczas jakichkolwiek wykopów każda partia ziemi miała być badana tak, by skażonej gleby nie wywozić w miejsca gdzie jest ona dobra. Wydaje się to logiczne, niemniej jednak obostrzenia te były tak restrykcyjne, że często podczas prac na terenie miejskim nie było co zrobić z ziemią spod wykopanych fundamentów. W efekcie budowlańcy, jak i wszyscy powiązani z tą branżą elektrycy, wykończeniowcy i inni popadli w poważny kryzys. Pojawiły się zwolnienia i upadłość wielu małych, lokalnych firm i jednoosobowych działalności gospodarczych.

 

Kryzys koronowy

Wiosną tego roku w branży jednak coś drgnęło. Sytuacja zaczęła się bardzo powoli, ale jednak poprawiać. Nie trwało to niestety długo. Kryzys spowodowany koronawirusem w Holandii zadał kolejny potężny cios. Obecnie sytuacja jest na tyle poważna, iż dojdzie nie tylko do zwolnień, ale wręcz zapaści. EBI wskazuje, iż jeśli władza nie podejmie działań, epidemia skurczy tę gałąź gospodarki o 16%, czyli o około 12 miliardów euro. To zaś będzie mieć konsekwencje np. dla budownictwa mieszkaniowego. Co zaś przełoży się w prostej linii na niedobór mieszkań i zwiększanie bezdomności. EBI szacuje, iż warta w minionym roku 13,3 miliarda euro część sektora budownictwa jedno i wielorodzinnego skurczy się w 2020 o 9%. W 2021 spadek ten sięgnie aż 13,5%.

Wszystko dlatego, iż branża budowlana ma specyficzny charakter „późno-cykliczny”. Oznacza to, iż początkowo branża ta w niewielkim stopniu odczuwa kryzys, bo dysponuje jeszcze zamówieniami. Z czasem jednak uderza on w nią ze zdwojoną siłą.

Budowlańcy na bruku

Obecnie, jak wskazuje EBI, dochodzi właśnie do kulminacji kryzysu. Jest coraz miej zapytań ofertowych. W przypadku małych firm i osób samozatrudnionych mowa tu o spadkach na poziomie 30%. Większe firmy budowane nie są w dużo lepszej sytuacji. Tam zapytania ofertowe i ilość nowych umów zmniejszyła się o ¼. Jeśli sytuacja się nie zmieni, zdaniem EBI, może to doprowadzić nawet do 40 000 zwolnień w branży budowlanej i sektorach pokrewnych, w tym i przyszłym roku.