Sylwester w Holandii cichy, ale tragiczny

miniony sylwester na izbach przyjęc

Miniony Sylwester był jednym z najcichszych w Niderlandach od wielu lat. Wszystko to z racji zakazu fajerwerków. Ten został wprowadzony przez holenderskiego ustawodawcę, by odciążyć tamtejszą służbę zdrowia. Obawiano się bowiem, iż do przeciążonych przez COVID-19 szpitali trafią setki ludzi, którzy odniosą obrażenia na skutek używania pirotechniki. Rząd prewencyjnie zakazał więc nie tylko sprzedawania, ale i odpalania takich środków na przełomie roku. Czy jednak zakazy te powstrzymały mieszkańców Holandii i w niderlandzkich szpitalach faktycznie było mniej ludzi z obrażeniami po sztucznych ogniach?

Masz newsa

Miniony sylwester bezpieczniejszy, ale...

Już teraz można jednoznacznie powiedzieć, iż tak. Działania władz zakończyły się sukcesem. SafetyNL informuje, iż na przełomie roku do szpitali zgłosiło się o 70% mniej ofiar, niż miało to miejsce 365 dni wcześniej. Medycy mówią „jedynie” o 383 incydentach. Zdaniem wielu lekarzy i badaczy liczba ta jest i tak wyjątkowo wysoka, jeśli weźmie się pod uwagę, iż nad holenderskimi miastami eksplodowały tylko pojedyncze rakiety i dało się słyszeć nieliczne wybuchy petard.

 

Impreza zakończona na izbie przyjęć

Na przełomie roku 2019-2020 holenderscy lekarze interweniowali ponad 1300 razy. W tym roku były to, wspomniane już, 383 przypadki.  Z tego 108 osób trafiło na holenderskie izby przyjęć z poparzeniami i oderwanymi kończynami. 275 osób wymagało zaś interwencji lekarza rodzinnego w ośrodkach zdrowia na skutek drobniejszych urazów. Większość poszkodowanych była w wieku około 20 lat.

Ilość i jakość

Lekarze z jednej strony cieszą się, iż miniony sylwester zakończył się mniejszą liczbą ofiar. Z drugiej zaś wskazują poważne zaniepokojenie tak dużą ilością poszkodowanych w stosunku do tak niewielkiej liczby odpalanych fajerwerków. Wielka w tym zasługa pomysłowości samych Holendrów. Jak wskazują nieoficjalnie lekarze, część ich pacjentów przyznawała się, że kupili fajerwerki gdzieś w internecie, z bagażnika lub, co gorsza, budowali je we własnych domach. Tego typu zaś pirotechnika, nieposiadająca żadnych atestów może się okazać wyjątkowo niebezpieczna, o czym podczas odpalania i przedwczesnych eksplozji przekonały się dziesiątki osób tracących wzrok, palce czy doznających poparzeń ciała.

Masz newsa

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *