Sułtan musiał zostać uśpiony

Wojna to horror nie tylko dla ludzi, ale i zwierząt. Ciągnąca się od wielu lat wojna domowa w Syrii kosztowała życie tysięcy ludzi. W bym bezsensie konfliktu cierpią jednak nie tylko ludzie, ale i zwierzęta.


Zwierzęta a wojna

Zwierzęta od zawsze ginęły w konfliktach zbrojnych. Miliony koni poniosły śmierć podczas tysięcy bitew rasy ludzkiej. Psy szkolone do niszczenia czołgów i gotowe w swojej wierności człowiekowi, do samobójczych ataków. Nietoperze wykorzystywane jako elementy bomb zapalających, czy gołębie przenoszące meldunki i będące przez to celem priorytetowym dla karabinów przeciwnika. Zwierzęta walczą na froncie, ale również są cywilami. Część żyjąca na wolności potrafi uciec, unikać zagrożenia lub migrować, inne zamknięte w klatkach nie przeżyją bez pomocy ludzi dobrej woli. Tak było z dwoma tygrysami znajdującymi się w Zoo w Aleppo, mieście, które na skutek walk zamieniło się w morze ruin i gruzów. Na szczęście na świecie istnieją również ludzie, którzy potrafią pochylić się nad losem naszych braci mniejszych.

Do piekła syryjskiej wojny domowej i z powrotem wszystko po to, by uratować tygrysy

Ryzykowali własne życie by uratować zwierzęta

Międzynarodowa organizacja Four Paws postanowiła uratować zwierzęta, zostawione na pastwę losu w ogarniętym chaosem wojny kraju. Ryzykując swoje zdrowie i życie ,ludzie ci udali się do Syrii, by wydostać stamtąd zwierzęta. W efekcie tej akcji do Holandii, do schroniska dla drapieżników Felida w Nijeberkopp, trafiły dwa tygrysy. Ogromne koty były zaniedbane i wygłodzone. Weterynarze nie poddali się i postanowili zawalczyć o ich życie.

Przegrana walka

Po początkowych sukcesach wydawało się, że zwierzęta uda się uratować. Koty jadły i przybierały na wadze. Niestety jak zwykle bywa w takich wypadkach, wcześniejsze problemy nie pozostają bez wpływu na ogólny stan zdrowia. Okazało się, że niewłaściwa dieta, odwodnienie, a także okresy, w których Sułtan, bo tak miał na imię jeden z tygrysów, głodował, poważnie odbiły się na jego zdrowiu. Chociaż on sam kondycyjnie wracał do pełnej sprawności, to jednak jego nerki i watroba były bardzo zniszczone. Jak wspominali na Facebooku jego opiekunowie, w ostatnich dniach zwierzę zaczęło wymiotować, miało również problemy z oddawaniem moczu. Okazało się więc, że uszkodzenia narządów były na tyle poważne, że pomimo leczenia organy te w końcu przestał działać. Wtedy też podjęto bardzo smutną, ale w takiej sytuacji jedyną możliwą decyzję.

By nie skazywać Sułtana na cierpienie, podano mu zastrzyk, po którym kot zasnął. W oświadczeniu opiekunowie przyznają, że była to ostateczność, ale ich działanie było podyktowane brakiem szans na poprawę stanu zdrowia i uchronienie go przed powolną śmiercią w męczarniach. Było to jedyną rzeczą, którą mogli dla niego zrobić. Podobny los spotkał Sayeeda - tygrysa, która została ewakuowana z Syrii razem z Sułtanem. Zwierzę było w gorszym stanie i jego organizm poddał się trzy miesiące temu.