Studenci przeciwko władzom swojej uczelni

Dodatkowy rok nauki dla uczniów szkół zawodowych

Uniwersytet to miejsce, w którym powinny stykać się różne światopoglądy. Na styku tym zaś winna mieć miejsce konstruktywna, ubogacająca obie strony dyskusja. Debata naukowa pozwalająca dążyć ludziom do prawdy i rozwijania się. Na uczelni w Amsterdamie zamiast debaty pojawiła się jednak przemoc. Dlatego teraz żacy chcą coś z tym zrobić, mówiąc "żegnam" władzom uczelni. 

Centralna Rada Studentów Uniwersytetu w Amsterdamie domaga się rezygnacji zarządu, czyli ścisłego kierownictwa władz uczelni. Oprócz tego młodzi ludzie chcą, by odchodzący ze swoich stanowisk administratorzy przeprosili za to, jak potoczyły się niedawne protesty na terenie campusu i uczelnianych budynków. Chcą, by uczelnia przeprosiła za nadmierną przemoc, którą użyto wobec protestujących propalestyńskich studentów, wśród których znalazło się wielu aktywnych i świadomych społecznie i politycznie żaków.

 

Protesty

Przypomnijmy. W ostatnich dniach teren uczelni był miejscem kilku demonstracji wsparcia dla Palestyny i nagłośnienia przestępstw jakich, wedle protestujących, dopuszcza się Izrael w Strefie Gazy. Niejako pokłosiem podejrzeń o łamanie praw człowieka i zbrodni wojennych był apel części protestujących studentów, aby uczelnia odcięła się od współpracy z izraelskimi instytucjami akademickimi i firmami. Żacy widzieli w tym bowiem powiązania nauki z polityką i częściowe legitymizowanie zbrodni wojennych. Skoro bowiem tak zasłużona dla rozwoju nauki placówka jak Uniwersytet w Amsterdamie dalej współpracuje z Izraelem, to może się wydawać, iż nie dzieje się nic złego, a zdaniem studentów nie jest to prawdą.

Pacyfikacja

Protesty, w tym okupacje budynków, zakończyła policja. Weszła ona, po konsultacji z zarządem uczelni, na teren campusu i zabudowań uniwersyteckich. Po tym jak żacy nie rozeszli się po nawoływaniu policji, odziały prewencji usunęły ich siłą. To zaś nie spodobało się społeczności akademickiej. Nawet studenci, którzy nie popierali protestu, byli  wstrząśnięci. Nie tyle tym, co zrobiła policja, ale zgodą władz uczelni na siłową interwencję.

 

Pismo

W efekcie Centralny Samorząd Studentów stanął po stronie protestujących. Rada studencka stworzyła oficjalny dokument, w którym stwierdza, że: „Zarząd uniwersytetu zastosował przemoc wobec własnych studentów”. Dalej z treści opublikowanego w piątek tekstu wynika: „Czyniąc to, zarząd poważnie zagroził bezpieczeństwu naszych uczniów i pracowników”. W efekcie studenci nie mają już zaufania do władz uczelni i domagają się ich odejścia.

Czy odejdą? Dyrekcja ma poparcie władz miasta. Burmistrz uważał bowiem od początku, iż niezbędne było szybkie stłumienie demonstracji. Użycie siły zaś było niezbędne, by zachować porządek. W efekcie może się okazać, iż na campusie niedługo będą mieć miejsce kolejne protesty, tym razem przeciw jego władzom. Ciekawe czy i wtedy policja będzie pacyfikować demonstrantów?

 

Źródło:  Nu.nl