Sprzedaż fajerwerk jak handel narkotykami

Sztuczne ognie w Holandii, które nie spełniają tamtejszych norm bezpieczeństwa, są uważane za materiały niebezpieczne dla życia i zdrowia. Dlatego też niderlandzka policja co roku dokłada wszelkich starań, by wyłapywać sprzedawców oraz kanały przerzutu tego typu środków. W efekcie handlarze pirotechniki szukają nowych sposobów dotarcia na rynek krainy tulipanów.

Jak donosi policja w Holandii, sprzedawcy coraz częściej biorą przykład z przemytników narkotyków. Funkcjonariusze konfiskują duże ilości sztucznych ogni, które przybywają do kraju w takim sam sposób jak pewien biały proszek. Materiały są więc chowane w skrytkach w samochodach, czasem nawet celnicy znajdują je ukrywane w transportach morskich. Ma to miejsce najczęściej, gdy kontenery przybywają bezpośrednio z Azji. Następnie, gdy materiały dotrą na terytorium Holandii, sprzedawcy oferują swoje produkty bezpośrednio z bagażników swoich pojazdów.

Popyt i podaż

Co ciekawe amatorów tego typu fajerwerk w Holandii nie brakuje. Materiały bez wszystkich atestów kupują nie tylko mieszkający w krainie tulipanów Polacy. Również rodowici Holendrzy, jak i przedstawiciele innych mniejszości często sięgają po tego typu sztuczne ognie. Czemu? Po pierwsze „polskie fajerwerki” (nazywane tak często w mediach z racji tego, iż wielu Polaków przywozi je jadąc do Holandii), są znacznie tańsze niż podobne zestawy sprzedawane w sklepach. Po drugie, towar z bagażnika można nabyć wcześniej niż w oficjalnych punktach. Po trzecie, osoby sprzedające sztuczne ognie nie pytają o wiek, ani doświadczenie. To zaś oznacza, iż nawet osoba kilkunastoletnia może kupić moździerze czy inne potężne petardy, które w Holandii zarezerwowano tylko dla pełnoletnich lub specjalistów w zakresie pirotechniki. Kolejny powód to taki, że z auta można nabyć pewnego rodzaju fajerwerki zakazane w Holandii. Wszystko to powoduje, że przemyt kwitnie.

 

Poczta zawodzi

Jeszcze parę lat temu dostawy fajerwerk miały miejsce pocztą lub kurierem. Wystarczyło wejść do internetu na odpowiednią stronę i nabyć dowolną pirotechnikę. Od kilku lat jednak policja osiąga duże sukcesy w wyłapywaniu takich internetowych sprzedawców i rekwirowaniu przesyłek z nielegalną zawartością. Rok temu, w ten sposób, funkcjonariusze zablokowali działanie czterech dużych sklepów działających w Polsce, a oferujących tego typu materiały na Holenderski rynek. Dlatego też sprzedawcy szukają nowych możliwości zapewnienia rozrywki klientom. W tym celu biorą przykład z narkobiznesu. Dilerom i przemytnikom „białego proszku” można bowiem wiele zarzucić, ale na pewno nie to, iż nie znają się na ukrywaniu kontrabandy. Sprzedawcy fajerwerków uczą się więc od najlepszych.

Ryzyko

Funkcjonariusze wiedząc o tym, starają się nie tyle przejmować transporty, co edukować społeczeństwo. Oszczędność raptem 2-3 euro może bowiem okazać się tragiczna, gdy petarda wybuchnie jeszcze w naszej ręce. Zresztą policjanci zwracają uwagę nie tylko na to. Kupując fajerwerki od nieznanego sprzedawcy, w nieautoryzowanym punkcie nigdy nie wiemy, co tak naprawdę kupujemy. Może więc się okazać, iż drogi wydatek jaki poczyniliśmy na sylwestrową noc, okaże się dosłownie niewypałem.