Śmiertelne pogryzienie w Diemen

8-miesięczny maluch pogryziony we wtorek 22 października przez psa, zmarł w szpitalu. Pomimo wysiłków lekarzy rany, jakie zadały malcowi kły czworonoga, okazały się zbyt poważne i chłopca nie udało się uratować.

Do zdarzenia doszło we wtorkowe popołudnie w Roggekamp, w Diemen. Pies nieznanej rasy (policja nie podaje tych informacji), miał zaatakować 8-miesięczne dziecko i dotkliwie pogryźć twarz, praktycznie rozszarpując mu buzię. Na miejsce natychmiast wezwano jednostki pogotowia. Na pobliskiej łące lądował śmigłowiec urazowy. Lekarze po wstępnym opatrzeniu malca zabrali go do szpitala. Jego stan był jednak krytyczny. Chirurdzy w amsterdamskim szpitalu robili wszystko by utrzymać dziecko przy życiu. Niestety młody organizm poddał się w czwartek.

 

Pies

Właścicielami psa był dziadek i babcia 8-miesięcznego dziecka. Pies został chwilę po ataku zabrany przez policję i patrol dla zwierząt. Przerażeni tym co się stało, staruszkowie nie czekali jednak na obserwacje weterynaryjną zwierzęcia i podjęli decyzję o natychmiastowym uśpieniu czworonoga. Policja ani rodzina ofiary nie podaje żadnych informacji odnośnie wieku, rozmiarów oraz rasy psa.

 

Dochodzenie

Śmierć zwierzęcia nie oznacza jednak zakończenia sprawy. Funkcjonariusze policji z Amsterdamu prowadzą dochodzenie. Zwierzę, samo w sobie, nie było raczej bowiem winne. Funkcjonariusze chcą przeanalizować dokładnie cały przebieg zdarzeń, być może przeprowadzić nawet pewnego rodzaju wizję lokalną. Wszystko po to, by ustalić, czy doszło do nieszczęśliwego wypadku, czy też zawinili tutaj opiekunowie dziecka i zwierzęcia. Chodzi bowiem ot o, czy pies był zamknięty, czy biegał wolno oraz czy ktoś stale nadzorował to, co robi brzdąc. Istnieje bowiem przypuszczenie, że maluch sam sprowokował psa do ataku. Jeśli ten najczarniejszy scenariusz by się potwierdził, oprócz traumy po śmierci potomka, opiekunowie dziecka będą musieli stanąć przed wymiarem sprawiedliwości i odpowiedzieć za pozostawienie dziecka bez opieki. Tragiczne zakończenie zaś całej sytuacji oznacza, iż dziadkowie mogą otrzymać kary nawet kilku lat pozbawienia wolności.

 

Winne dziecko?

Obojętnie jak brutalnie by to nie zabrzmiało, za całą sytuację odpowiadają ludzie, nie zwierzę. Pies obojętnie jakiej rasy by nie był, kieruje się instynktem. Mógł on potraktować dziecko, jako piszczącą zabawkę do gryzienia. Ewentualnie to maluch w swojej ciekawości podpełzł do psa, zaczął go np. łapać i ciągnąć za futro. Zwierzę nie mając miejsca do ucieczki, wycofania się w takiej sytuacji mogło warczeć i pokazywać kły w celu ostrzeżenia napastnika. Jak jednak pokazują badania nawet starsze 7-letnie dzieci rozpoznają w tym „psi uśmiech”, a nie zagrożenie. To zaś oznacza, że malec nawet, by nie zareagował na ten psi gest.

Zwierzę, które jest zagrożone i dosłownie przyparte do muru zaatakuje. Wbrew bowiem obiegowej opinii, zachowania psów można spokojnie przewidzieć, psy bowiem nigdy nie atakują bez powodu. Zawsze występują jakieś czynniki, które prowokują takie działanie, należą do nich właśnie wspomniane zapędzenia zwierzęcia w kozi róg, ucieczka, machanie rękami, krzyki, szamotanie się oraz nasz strach- psy potrafią bowiem wyczuć ludzkie emocje.

Dlatego tak ważne jest uczenie dzieci już od najmłodszych lat, jak zachowywać się i obchodzić z psami.