Śmiertelne obniżenie prędkości w Niderlandach

Zwykle władze ograniczają prędkość na drogach, by ratować ludzkie życie. Im bowiem samochody poruszają się wolniej, tym ma miejsce mniejsza ilość wypadków, a ich ofiary są w lepszym stanie. Niemniej jednak najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż kolejny pomysł władz dotyczący ściągnięcia nogi z gazu, związany z azotem, może być śmiertelnie niebezpieczny dla holenderskiego społeczeństwa.

Walka z azotem

Jakiś czas temu holenderskie władze, walcząc z dużymi ilościami azotu produkowanego przez pojazdy spalinowe, postanowiły zredukować maksymalne prędkości na autostradach. Ekolodzy obliczyli bowiem, że samochody poruszające się wolniej wytwarzają mniej azotu. Dzięki temu jeżdżą bardziej ekologicznie. Pomimo protestów kierowców projekt ustawy został zatwierdzony przez władze w Hadze. Prędkość na autostradach ograniczono do 100 km/h.

Stanowcze nie

To ograniczenie prędkości nie spodobało się holenderskim kierowcom. Władza jednak zapewnia, iż dzięki niemu ludzie będą jeździć bezpieczniej i bardziej ekologicznie. Głos w sprawie nowych przepisów w ostatnich dniach zabrali jednak ratownicy medyczni. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią o jawnym sprzeciwie wobec nowelizacji przepisów.

 

Służby ratownicze

W Niderlandzkim prawodawstwie prędkość maksymalna dla wozów ratownictwa jadących na sygnałach jest ściśle uregulowana przepisami. Samochody te mogą poruszać się o 40 kilometrów szybciej, niż inne maszyny w ruchu drogowym na danym odcinku. W praktyce oznaczało to, że karetka jadąca autostradą mogła mknąć z prędkością 170 kilometrów na godzinę. Teraz jednak szybkość ta drastycznie spadała. Ustawodawca nie podniósł bowiem widełek dla służb medycznych czy straży pożarnej.

 

Każda sekunda

Taki stan rzeczy spowodował poważny głos sprzeciwu wobec decyzji władz. Kierowcy pogotowia mówią otwarcie, iż nie może być tak, że walka z azotem spowoduje ofiary w ludziach. Te zaś mogą pojawić się w każdej chwili. Wystarczy bowiem wyobrazić sobie przykład wypadku na autostradzie, w którym ofiara ma zatrzymane krążenie, nie oddycha. W takiej sytuacji liczy się każdy nawet najmniejszy ułamek sekundy. Dlatego też karetka powinna jechać do incydentu z możliwie najwyższą, bezpieczną prędkością. Nie powinno dotyczyć jej ustawowe ograniczenie, a tym bardziej nowe przepisy sprawiające, iż zespół nie może przekroczyć 140 kilometrów na godzinę.

Ratownicy zauważają ponadto, iż zostali postawieni przed faktem dokonanym. Nikt z nimi nie konsultował nowych przepisów. Nikt nie zastanawiał się, jakie ustawa będzie mieć konotacje dla służb medycznych. Wszystko wygląda tak, jakby władze centralne w Hadze po prostu o tym zapomniały.

 

Najnowsze wiadomości z Holandii nie wskazują, iż dojdzie do protestów czy manifestacji pogotowia. Ratownicy dodają, iż będą próbować robić wszystko, by dotrzeć do pacjentów na czas. Jeśli jednak od 16 marca na skutek nowych przepisów lekarz przybędzie za późno, będzie to też wina polityków.