Setki milionów euro strat z powodu wtorkowego strajku

Holenderscy finansiści podsumowali efekty wtorkowego strajku transportu publicznego w Niderlandach. Przestoje pociągów, tramwajów, autobusów czy metra mają kosztować budżet tego kraju blisko 400 milionów euro.

System naczyń połączonych

Jeśli mówić o państwie jak o jednym organizmie to drogi i torowiska są żyłami, a transport to krew. Tak jak w żywym organizmie, jej niedobór powoduje poważne problemy dla każdego z organów. Brakuje bowiem tlenu i substancji odżywczych, które pozwalają na skuteczne, sprawne działanie poszczególnych narządów.

Tak samo było w przypadku strajku transportu publicznego. Spowodował on, że wiele „czerwonych krwinek”, czyli zwykłych pracowników nie przyszło lub poważnie spóźniło się do pracy. To zaś doprowadziło do tego, że liczne zakłady pracy, firmy czy nawet instytucje użytku publicznego nie mogły sprawnie działać, a więc generować zysków. We wtorek, w porównaniu z innymi dniami pracy, strajkujący doprowadzili do powstania tysięcy roboczogodzin zastojów w praktycznie każdej branży, w kraju.

 

Według badań braki i spóźnienia personelu, to nie jedyna przyczyna pojawiających się strat w gospodarce. Bardzo negatywne skutki miała również praca zdalna wykonywana tego dnia przez tysiące Holendrów. Z pozoru rozwiązanie to pozwoliło uniknąć stania w korkach czy oczekiwania na publiczny transport awaryjny. Pracownik mógł więc rozpocząć etat o czasie. W praktyce jednak, na skutek problemów z komunikacją z kolegami z firmy, wydłużeniem obiegu dokumentów, czy nawet brakiem przyzwyczajenia do tego tupu pracy, efektywność była zacznie niższa niż gdyby ludzie ci byli w swoich biurach.

 

Nawet 400 milionów euro mógł stracić holenderski budżet z powodu wtorkowego strajku komunikacji publicznej.

 

Ekonomiści wskazują również na dodatkowe koszty dla gospodarki w postaci opóźnień dostaw, utrudnień w ruchu, czy nawet wypadków samochodowych, gdyż tego dnia tłok na drogach dojazdowych do dużych miast, jak i w samych ich centrach był znacznie większy niż zwykle.

 

Żniwa taksówkarzy

Są jednak dziedziny gospodarki, które we wtorek cieszyły się z ogromnego wzrostu dochodów. Są to oczywiście prywatni przewoźnicy, w tym kierowcy Ubera i korporacje taksówkarskie. Ich zyski we wtorek były kilkakrotnie większe niż podczas innych dni w roku. Nawet jeśli porówna się go z okresem świątecznym, kiedy zwykłe taksówkarze zarabiają najwięcej. Duże przychody rekompensowały również większe zużycia paliwa i koszty roboczogodzin spędzone w korkach.