Samotność do potęgi entej

Mówi się, że w XXI wieku jak nigdy wcześniej w historii mamy możliwość stałego bycia w kontakcie ze światem, rodziną i bliskimi. Rzeczywistość jednak brutalnie weryfikuje te poglądy, a dobitnym tego przykładem jest sytuacja z niemieckiego Senden.

Niemcy i Holendrzy

Niemcy i Holendrzy dzielą ze sobą nie tylko podobne słownictwo, ale i obyczaje. Nasi zachodni sąsiedzi są bardzo powściągliwi w emocjach. Uważają, iż życie prywatne to świętość, do której nie można się wtrącać, a własny dom jest własną twierdzą. Z tego też względu nieproszeni goście nie są zbyt często mile widziani. Taka właśnie obojętność w stosunkach międzyludzkich doprowadziła do tragicznego odkrycia w pierwszych dniach października tego roku.

Pożar w piwnicy

Cała sytuacja miała miejsce przypadkiem. W jednym z dużych bloków w Senden, niedaleko miasta Münster, doszło do pożaru w piwnicy. W takiej sytuacji niemieccy strażacy profilaktycznie postanowili ewakuować mieszkańców budynku, by w spokoju móc zająć się ogniem, a lokatorom pozwolić uniknąć zaczadzenia. Służby pukały do wszystkich drzwi, prosząc mieszkańców o opuszczenie bloku. Gdy dotarli jednak do drzwi 59 latka ten nie odpowiadał na wezwania strażaków. Bojąc się, iż coś jest nie tak, ratownicy w asyście policji weszli do mieszkania. Obawiano się bowiem, że mężczyzna mógł na skutek stresu zasłabnąć. Gdy jednak wywarzono drzwi, wszyscy stanęli jak wryci.

Mumia

Na środku jednego z pokojów leżał 59-latek, a właściwie bardziej to, co z niego zostało. Człowiek ten był już martwy od dłuższego czasu. Nie chodziło tu jednak o dni czy tygodnie, a lata. Późniejsza sekcja zwłok wykazała, iż mężczyzna zmarł pod koniec 2011 roku. Leżał więc w mieszkaniu przez blisko 9 lat, co spowodowało, że jego ciało dosłownie się zmumifikowało. Obok niego znaleziono zwłoki jego najwierniejszego i jak miało się później okazać jedynego przyjaciela. Pies zmarł z głodu i pragnienia zamknięty w mieszkaniu. Jednak do ostatnich swoich dni nie próbował się posilić ciałem swojego właściciela, tylko skonał leżąc u jego boku.

Wysuszone ciało mężczyzny znaleziono dopiero po ponad 8 latach. 

Dochodzenie

Sprawą natychmiast zajęła się miejscowa policja. Szybko okazało się, że za to wszystko odpowiada system. Ludzie w bloku nie ingerowali zbytnio w życie ludzi mieszkających po sąsiedzku, bo to niegrzecznie. Jedynie sąsiadka Angelika poinformowała policję o tym, iż od dłuższego czasu nie widziała mężczyzny. Mundurowi przyjechali sprawdzić co się z nim dzieje, ale gdy jeden z sąsiadów stwierdził, że widział poszukiwanego parę dni temu, odjechali, nawet nie pukając do drzwi denata. Mieszkańców nie dziwiła też ani pełna skrzynka na listy należąca do zmarłego, ani to, że jego samochód stoi pod domem od kilku lat w tym samym miejscu i porasta już mchem.

Przelewy

Swoje zrobiły też ułatwienia XXI wieku. Zmarły, będący już na rencie opłacał mieszkanie i media za pośrednictwem stałych zleceń bankowych. To zaś powodowało, że z comiesięcznej renty bank z automatu opłacał wszystkie rachunki. Dzięki temu do drzwi nie mógł zapukać komornik albo pracownicy elektrowni odcinający prąd.

Ponadto w mieszkaniu było uchylone okno. Otwór był na tyle mały, że padający deszcz nie zalewał mieszkania, ale na tyle duży, by skutecznie wentylować swąd rozkładających się zwłok.

 

Wszystko to doprowadziło do tego, że 59-latek nie tylko zmarł w samotności, ale przez 9 lat o jego śmierci nikt nie wiedział, nawet najbliższa rodzina, w tym syn zmarłego. Wszystko to pokazuje, jak bardzo można być samotnym w dzisiejszym świecie oraz, że czasem warto zainteresować się swoimi sąsiadami.