Samorządy w poważnych tarapatach finansowych

Holenderskie samorządy w tym roku borykają się z dość poważnymi problemami finansowymi. Ogólny deficyt wzrósł w tym roku do 767 milionów euro. Jest to ogromny przeskok, jeśli weźmiemy pod uwagę, iż rok temu było to „tylko” 197 milionów.

Jak wskazuje Stowarzyszenie Gmin Niderlandzkich (VNG), bazując na danych przekazanych między innymi przez samorządy i Statistics Netherlands blisko 60% z 355 gmin ma „niedobór operacyjny”. Oznacza to, iż gminy nie mają pełnej puli środków na bieżące działania. Przygotowane zaś roczne budżety w obecnej sytuacji poddawane są wielu modyfikacjom, z których część związana jest dosłownie potrzebą chwili. Ta objawia się najczęściej w znacznym wzroście kosztów opieki i pomocy osobom starszym, czy samotnym. Dużą część budżetu "zjada" również opieka nad młodzieżą i ochrona zdrowia. Wszystko to z racji sytuacji związanej z epidemią COVID-19, jaka ma miejsce w Holandii.

 

Niegospodarność

Deficyt niderlandzkich gmin nie jest spowodowany tylko tym, iż miasta i miejscowości nagle wydają ogromne kwoty na wyżej wymienione potrzeby. Tworząc każdy budżet, samorządy biorą pod uwagę zyski, jakie uzyskają w zbliżającym się roku i sumę tę dzielą następnie na poszczególne cele i zadania. Tak też było teraz. Niestety z racji epidemii i kryzysu gospodarczego samorządy utraciły dużą część dochodów. Przychody spadły bowiem w sumie o 250 milionów euro. Wynika to między innymi z kryzysu gospodarczego. Przedsiębiorstwa i firmy zarabiają mniej, mniej trafia więc do budżetu. Zresztą zmniejszone zyski generuje nie tylko biznes. Gminy nierzadko zamrażały również podatki i czynsze swoim mieszkańcom, którzy z racji obostrzeń koronowych znaleźli się w bardzo złej sytuacji.

 

Brak rezerw

Ekonomiści wytykają zaś wielu włodarzom miast, iż w czasach dobrobytu nie zaciskali pasa. Praktycznie, znaczna większość samorządów w czasie prosperity wychodziła na zero. Działanie takie z jednej strony niosło bardzo pozytywne skutki. Miasta i wsie inwestowały, rozwijały się. Realizowane były pomysły obywatelskie. Z drugiej jednak strony nikt nie odkładał pieniędzy na czarną godzinę. Gdy zaś ta przyszła w 2020 roku, może się okazać, że gminy wprawdzie nie zbankrutują, ale po wakacjach będą musiały w trybie pilnym dokonywać nowelizacji budżetu.Wprowadzać liczne cięcia w mniej znaczących sektorach i liczyć, że sytuacja z COVID-19 wkrótce minie i rząd nie zwiększy obostrzeń. W przeciwnym razie tegoroczne zamknięcie budżetu na przysłowiowe „zero” może okazać się niemożliwe.