Samoobrona, czy brutalny atak na naszego rodaka?

Samoobrona, czy brutalny atak na naszego rodaka?

Na stacji kolejowej w Bredzie wszystko wyglądało zwyczajnie. Grupa trzech Polaków oraz Holender siedzieli i oglądali film na telefonie, czekając na pociąg. W pewnym momencie dwaj z nich jednak wstało i jeden uderzył drugiego butelką po piwie, tak że trafiony padł nieprzytomny na ziemię. Co to było? „Samoobrona” zeznał napastnik przed sądem.

rozliczenie podatku z Holandii

Do całej tej sytuacji doszło 13 września ubiegłego roku. Bartosz B. przybył odwiedzić najbardziej polskie miasto w Holandii. Po spędzeniu tam kilku godzin zdecydował się wrócić nocnym pociągiem do Rotterdamu. Gdy czekał na stacji, spotkał dwóch innych naszych rodaków i Holendra. Wszyscy czekali na ten sam skład. Oczekiwanie to zaś urozmaicali sobie słuchaniem muzyki lub oglądaniem filmów na telefonie.

 

Atak

W pewnym momencie nic stąd ni zowąd, 41-letni Bartosz B. wstał i zaatakował 30-letniego rodaka. Dwójka szarpała się ze sobą, aż B. wykorzystał butelkę po piwie. Atak nią znokautował oponenta i nieomal wysłał go na tamten świat. Szkło rozcięło bowiem gałąź tętnicy szyjnej. Ofiara zaczęła mocno krwawić i musiała w trybie pilnym trafić do szpitala.  „To mogło się bardzo źle skończyć, to był potencjalnie śmiertelny uraz” - powiedział lekarz, szyjący pacjenta.

 

Samoobrona

Dlaczego doszło do ataku? „Ten mężczyzna był pod wpływem i nagle zaczął mi grozić” – zeznał B. przed sądem. Ofiara 41-latka miała wygadywać takie rzeczy, że ten zaczął bać się o swój los. „Chciał walczyć i powiedział: <<Zabiję cię>>. Bałem się o swoje życie” – powiedział B. W efekcie jak przekazał Bartosz B,. zdecydował się zaatakować w samoobronie. By nie zostać nagle zaskoczonym.

Zeznania

Tę wersję potwierdza siedzący na ławce trzeci Polak. Zeznał on, iż ofiara faktycznie sprowokowała bojkę. Z drugiej jednak strony holenderski świadek przekazał, iż uderzony butelką nie groził B. śmiercią. Nagrania z kamer monitoringu, zawierające także ścieżkę audio, również nie wychwyciły słów mogących wskazywać na grożenie śmiercią. B. jednak cały czas potwierdza to, iż był zastraszany.

 

Proces

Podczas procesu obrona odrzuca zeznania świadków, ponieważ obaj byli pod wpływem alkoholu. Odrzuca też nagrania z kamer, bo te nie uchwyciły pełnej rozmowy. Dlatego też faktycznie widzi w tym obronę własną i ewentualne jej przekroczenie. Uważa więc, że 169 dni w areszcie, jakie spędził B. po tym jak został zatrzymany na dworcu, jest już wystarczającą karą.

Prokuratura widzi to jednak inaczej. Jeśli czyjeś życie było zagrożone, to ofiary, z racji rozciętej tętnicy. Dlatego też oskarżyciel zauważa w tym usiłowanie zabójstwa i domaga się dla zatrzymanego trzech lat więzienia.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok za 9 dni.

rozliczenie podatku z Holandii

Źródło:  AD.nl