Sąd nie uwierzył w winę Polaków, pies zabrany właścicielowi

We wtorek 53-letni mieszkaniec Hagi udał się do sądu, by ten prawomocnym orzeczeniem oddał mu psa. Wymiar sprawiedliwości po rozpoznaniu sprawy stwierdził jednak, iż czworonóg nie wróci do właściciela. Sąd nie uwierzył bowiem w krzywdę psa, do jakiej mieli doprowadzić Polacy, tylko stwierdził, że to właściciel znęcał się nad zwierzęciem.

Fotografia

53-latek był bardzo pewny swego, udając się na salę rozpraw. Mężczyzna zabrał ze sobą zdjęcia, na których był razem z Binkym, uroczym staffordem. Takie działania jednak tylko wyraźnie zirytowały sąd, dla którego była to czysta obłuda. Wszystko dlatego, iż całe postępowanie dowodowe i przeprowadzone przez śledczych dochodzenie wyraźnie wykazało, iż 6 października ubiegłego roku mężczyzna znęcał się nad swoim zwierzęciem. Właściciel miał skopać psa. Działania te zostały, jak się okazało, nagrane przez sąsiadów. Na krótkim materiale wideo wyraźnie słychać również wycie psa z bólu. Jak zeznał jeden z mieszkających niedaleko 53-latka mężczyzn, skomlenie dało się słyszeć przez podwójne, szczelnie zamknięte okna. Przerażeni bestialstwem okoliczni mieszkańcy, wezwali policję i tak mieszkaniec Hagi trafił przed sąd.

 

To robota Polaków

Gdy pies został zabrany przez funkcjonariuszy do weterynarza, ten oprócz sińców zdiagnozował poważne skaleczenie jednej z łap. Rozcięcie było głębokie i świeże. Pies miał problemy z poruszaniem się. Za tę całą sytuację podejrzany zrzucił winę na Polaków. 53-latek stwierdził, że jego czworonóg wszedł na rozbite butelki po piwie, które wyrzucili w rejonie pobliskich szklarni nasi rodacy. Cierpienie psa to miała być więc ich wina. Tłumaczenie to nie przekonało jednak sądu. Chociaż mężczyzna wskazywał, iż miał iść z psem do weterynarza dwa dni po zabraniu stafforda przez policję, sąd nadal nie dał się przekonać. Tłumaczenie to pogrążyło nawet podejrzanego. Wymiar sprawiedliwości stwierdził bowiem, że zwierzę cierpiało i wiedząc o tym, właściciel powinien natychmiast działać. Na nic zdały się również opowieści o tym, jak weterynarz oszukał wcześniej mieszkańca Hagi na kosztownej operacji po wypadku zwierzęcia.

 

Wyrok

Zwalanie winy na naszych rodaków i weterynarza nic nie dało. Sędzia stwierdził, iż nagrane kopanie zwierzęcia i zaniechanie leczenia, to nic innego jak znęcanie się nad czworonogiem. Z tego też względu stafford został odebrany mężczyźnie. Prokurator domagał się również 60 godzin prac społecznych dla 53-latka. Sąd jednak zdecydował się obniżyć karę i 30 z nich warunkowo umorzył. Obecnie Binky szuka nowego, kochającego domu. Były właściciel zaś już wkrótce będzie najprawdopodobniej sprzątać śmieci w haskim parku.