Rozłam wśród rolników
Zaostrzenie retoryki i formy protestów, jaką prezentują rolnicy w ostatnich dniach, doprowadziło do skazy na jedności całej tej grupy społecznej. Najwięksi holenderscy przedsiębiorcy rolni starają się zrobić wszystko, by jak najbardziej zdystansować się od brutalnej polityki aktywistów, widząc, iż nie tędy droga.
A-Ware – holenderski gigant mleczarski, VanDrie Group zajmujący się produkcją wieprzowiny, czy Agrifirm produkujący paszę dla zwierząt to podmioty, których roczne obroty liczone są w miliardach euro. Ci giganci rynku, zamiast popierać protesty i przeznaczyć część środków dla wojujących z ustawą azotową, dystansują się od całej tej sprawy.
Sytuacja się zmienia
Może się to wydawać dziwne. Przykładowo ograniczenia dotyczące azotu wpłyną na pogłowie cieląt, co zaś oznaczać będzie dla VanDrie Group mniejszy ubój i mniejsze obroty. Gdy więc pojawił się pomysł nowej polityki azotowej przekaz, jaki popłynął do przedsiębiorstwa był jasny. Firma ogłosiła, iż stoi po stronie rolników.
Sytuacja zmieniła się, gdy rolnicze protesty przybrały nową formę. Nie chodzi tu o traktory na autostradach lub głośne demonstracje w holenderskich miastach. Gdy rolnicy zaatakowali domy posłów i starali się zabić policjantów, firma powiedziała dość. Nadal wskazuje, iż rozumie powód protestu i też nie zgadza się z działaniem rządu, ale nie popiera tego co robią farmerzy. Rzeźnia mówi wprost, iż rolnicy „przekroczyli granicę” W efekcie dystansują się od wszelkiego rodzaju rolniczych działań, nie dając im swojego poparcia.
A-Ware mówi dość
Podobne oświadczenie wydał A-Ware. Można w nim przeczytać: "Rozumiemy, że hodowcy bydła mlecznego chcą wyrazić swoje niezadowolenie, ale zastraszanie ludzi posuwa się za daleko”, dlatego potentat mleczarski wycofuje swoje wsparcie dla farmerów, wychodząc zarazem z „pilnym apelem”, by kontynuować współpracę z władzami w cywilizowany sposób.
Również trzecia wymieniona firma podchodzi identycznie do tematu. Producent pasz dla zwierząt stwierdza, iż wspiera tylko te działania, które są przyjazne społeczeństwu. „Rozumiemy obecne nastroje wśród wielu rolników, ale nie akceptujemy żadnej formy zastraszania. Na szczęście te groźne działania nie odzwierciedlają wszystkich rolników i hodowców w Holandii, to tylko niewłaściwe zachowanie pewnej grupy" – wskazuje rzecznik prasowy dziennikarzom Nu.nl.
Malejące poparcie
Decyzje tych przedsiębiorstw tylko potwierdzają przytoczoną już jakiś czas temu tezę, iż z każdym dniem rolnicy mają przeciw sobie coraz większe masy społeczne. Nie są to już bowiem tylko politycy z Hagi, ale i firmy, które na akcjach farmerów po prostu tracą zarówno finansowo jak i wizerunkowo. Nikt nie chce być bowiem wiązany z grupą, która, nie bójmy się tego powiedzieć, terroryzuje kraj. Jeśli więc rolnicy nie zmienią strategii, wkrótce mogą zostać sami. To zaś, przy zauważalnym syndromie oblężonej twierdzy może doprowadzić do jeszcze większej radykalizacji. Skoro bowiem wszyscy są przeciw nam, trzeba się bronić.
Źródło: Nu.nl