Równościowa paranoja i dyskryminacja w Holandii

Holendrzy chcą być postrzegani jako otwarty, tolerancyjny kraj. Wszystko to czasem jednak doprowadza do paradoksalnych wręcz posunięć, podczas których w imię równości i jedności stosuje się klasyczną dyskryminację i segregację społeczeństwa na lepszych i gorszych.

Od wielu lat mówi się, iż kobiety zarabiają mniej czy też nie są mile widziane na stanowiskach kierowniczych. Co jakiś czas feministki wskazują na badania, które dobitnie pokazują, iż na kilku menedżerów na wysokich stanowiskach przypada tylko jedna kobieta.

Podobny problem miała politechnika w Eindhoven. Uczelnia stwierdziła, iż ma wręcz strukturalne zaniedbania i wieloletnie zaległości w parytecie na wysokich stanowiskach naukowych w swoich szeregach. Większość kadry stanowili bowiem mężczyźni specjalizujący się w czysto technicznych kierunkach. Postanowiono to zmienić.

 

Ogłoszenie o pracę

Uczelnia ogłosiła więc na jednej z katedr nabór na stanowisko naukowe. Władze uczelni określiły jasno wymagania, wiedzę i dorobek  jakim powinien cechować się idealny kandydat. W opisie wakatu nie było nic niezwykłego oprócz jednej rzeczy. Warunkiem obowiązkowym, który w pierwszej kolejności determinował o przyjęciu aplikacji do rozpatrzenia, było to czy kandydat jest kobieta, czy mężczyzną. Jeśli należał do „brzydszej części społeczeństwa”, aplikacja nie była rozpatrywana.

Dopiero po pół roku, gdy na stanowisko nie zgłosiła się żadna kandydatka mogli ubiegać się o nie mężczyźni.

 

Pozytywna dyskryminacja

Sprawą zainteresował się College of Human Rights. Jego eksperci stwierdzili, iż działania mające wprowadzić parytet wśród pracowników naukowych na uczelni są istną karykaturą równouprawnienia. Nie tylko uczelnia dyskryminuje mężczyzn, co samo w sobie jest niezgodne z prawem, bo płeć nie powinna wpływać na możliwość aplikacji na dane stanowisko. Ponadto faworyzowanie kobiet to również dyskryminacja pozytywna, która pośrednio pokazuje, iż panie potrzebują więcej ułatwień i kruczków prawnych, by móc otrzymać stanowisko X czy Y. W efekcie głosy oburzenia pojawiły się ze strony mężczyzn i kobiet.

Zdrowy rozsądek

Walka więc o równe traktowanie okazała się niezgodna z zasadami… równego traktowania. College of Human Rights wskazało, iż ogłoszenie nie powinno zawierać wytycznych odnośnie płci kandydata. Aby usunąć niedobory kobiet w kadrze, politechnika powinna przyjąć inne zasady działania. Choćby wprowadzić programy zachęcające panie do pracy na uczelni, takie jak np. żłobki, programy rozwoju kariery i coachingu dla kobiet, by czuły się lepiej w inżynierskim, często właśnie męskim środowisku. W końcu należy też pamiętać, iż kobiety, jak i mężczyźni częściej sami z własnej woli wybierają lub nie wybierają pewnych zawodów. Przykładowo mało kobiet wybiera pracę naukową na kierunkach inżynierskich. Z drugiej strony niewielu mężczyzn decyduje się na pracę z dziećmi np. w żłobkach czy przedszkolach. Wszystko to jednak predyspozycje jednostek, na które płeć jako taka nie ma wpływu, a nie dyskryminacja.