Rolnicy którzy zniszczyli rezerwat przyrody bezkarni

Ziemia nie drżała pod kołami traktorów FDF w Hadze

Holenderscy farmerzy zatrzęśli w posadach całą Holandią, prowadząc różnorakie akcje protestacyjne z racji rządowej polityki azotowej. Podczas jednej z nich rolnicy zniszczyli rezerwat przyrody w pobliżu Stroe.

Przejazd rolników

Rolnicy i ich sympatycy mieli przejechać ciężkim sprzętem przez rezerwat przyrody w poniedziałek, 5 lipca (rolnicy wskazują jednak, iż byli tam dzień później). Obszar, przez który przejechali i na którym zgromadzili swój sprzęt, użyty do późniejszego protestu, wymaga rekultywacji. Został bowiem zaorany przez rolnicze opony. Jak wskazywał leśnik w rozmowie z Omroep „To nie jest bardzo wrażliwy kawałek ziemi. W 2019 roku używaliśmy go do składowania zrębków drzewnych. Ale rolnicy przekroczyli granicę swoją akcją”. Wszystko dlatego, iż odradzająca się przyroda została brutalnie rozjechana przez traktory.

 

Wniosek na policję

Leśnicy złożyli wniosek mówiący o wyrządzeniu szkód na działce o powierzchni 720 metrów kwadratowych. Policja przyjęła zgłoszenie, jednak później, w porozumieniu z prokuraturą, umorzyła sprawę. Wszystko z racji, iż śledczy nie mają wystarczających dowodów, by wskazać, kto jest bezpośrednim winnym. Mówiąc inaczej, policja nie ma żadnego podejrzanego i uważa, że nie udałoby się jej znaleźć winnych, nawet mimo zapoznania się z materiałami filmowymi, jakie nagrali na miejscu sami rolnicy.

 

Kolejny wróg

Rolnicy protestują głównie przeciw władzom w Hadze. Wiele nieprzyjemnych słów kierują jednak również w stronę samych leśników, którzy zarządzają obszarami Natura 2000, takimi jak właśnie rozjechany fragment rezerwatu przyrody. Ich zdaniem służby odpowiedzialne za tereny zielone nie radzą sobie zbyt dobrze, natura jest przez to słaba. To zaś sprawia, iż rząd widząc problemy z lasami, torfowiskami i innymi terenami zielonymi naciska na rolników, wskazując, iż to właśnie dzieje się przez nich i ich nadmierną emisję azotu do atmosfery.
Wszystko to doprowadziło do wręcz małej awantury na linii rolnicy- leśnicy. Ci pierwsi twierdzą, iż ziemia w miejscu, które rozjechali, jest martwa, ponieważ zasiali tam kwiaty i nic nie wyrosło. Ci drudzy wskazują, iż wszystko jest dobrze, a kwiaty nie wzeszły z racji suszy, która ma miejsce przez zmiany klimatyczne, którym współwinni są rolnicy. Spory te nie trafią jednak, decyzją prokuratury, na sądową wokandę.

 

Źródło:  Gld.nl