Rachunek za usługi „remontowe” pewnego kota
Jakie straty może wyrządzić jeden kot? Może się wydawać, że niewielkie. Co takie kilka kilogramów futra i mięśni może zrobić? Właściciele tych miauczących zwierząt wiedzą jednak doskonale, iż ich pupile potrafią dać się we znaki. Przekonały się o tym też władze ratusza w Dokkum, które podliczyły koszty zeszłorocznej kociej interwencji.
Przypomnijmy. Rok temu w maju do ratusza w Dokkum, będącego w trakcie remontu, wszedł kot. Pracownicy widzieli kota przechadzającego się majestatycznie po pomieszczeniach biurowych. Skąd on się tam wziął? Tego nikt nie wiedział, po prostu nagle się zjawił. Zwierzę jednak nieco przeszkadzało w pracach remontowych, więc ludzie postanowili go złapać. To było jednak trudne. Mały drapieżnik nie dał wziąć się na ręce, uciekał przed budowlańcami, w końcu zniknął. Wszyscy więc myśleli, iż kot tak jak nagle się pojawił w ratuszu, tak nagle z niego wyszedł.
Kocia zemsta?
Niektórzy śmieją się, iż później nastąpiła kocia zemsta. Jak się okazało, zwierzę nie uciekło z budynku, tylko gdzieś się w nim schowało. W efekcie po zakończeniu pracy robotników zostało w nim zamknięte. Dlatego też w akcie zemsty postanowiło samemu urządzić w nim mały remont. Otwarło kran i zalało sporą część gmachu. Po tych kocich poprawkach, remont mocno się wydłużył.
Mówiąc bardziej na poważnie, zamkniętemu zwierzęciu najpewniej zachciało się pić. Wyczuł wilgoć, zaczął więc ją zlizywać, ocierać się o kran i przez to go podniósł, odkręcając wodę. Woda ta zalała meble, podłogi, wsiąkła w ściany i ściekła nawet do piwnicy.
Remont
W efekcie budynek, który miał być na dniach otwarty, wymagał nowego, generalnego remontu. Należało wysuszyć tynki, podłogi, wymienić uszkodzone meble, położyć nowe płyty gipsowe, odmalować ściany. Prace te potrwały jeszcze dobrych kilka tygodni. Blisko zaś rok po tej kociej interwencji gmina wreszcie podała, jak drogie były te dodatkowe prace. Jak przekazali włodarze, remont po kocim zalaniu kosztował 325 tysięcy euro.
Winny
Kto zapłacić tak pokaźną kwotę za remont? Kot? On przecież nie dysponuje pieniędzmi. Może więc właściciele? Niestety nie udało się ustalić, do kogo należało zwierzę. Nie wiadomo zresztą też, gdzie obecnie jest kociak. Ten bowiem po wypuszczeniu go następnego dnia zniknął.
Kto więc zapłacił za remont? Na szczęście ratusz był ubezpieczony od zalania i ubezpieczyciel przyjął wyjaśnienia o kociej interwencji, opłacając rachunek.
Źródło: Nu.nl