Puby, restauracje i kawiarnie znów otwarte w Holandii

We wczorajszy poranek w wielu restauracjach, kawiarniach i pubach trwały gorączkowe przygotowania. Obsługa rozstawiała stoliki, wyznaczała linie na ziemi i czyściła krzesełka. Wszystko po to, by w południe, po okresie przerwy związanej z epidemią koronawirusa, znów móc otworzyć się dla klientów.

Dzień dziecka nie tylko dla najmłodszych

Tegoroczny Dzień Dziecka sprawił ogromną radość nie tylko najmłodszym. Wczoraj po raz pierwszy od tygodni mieszkańcy Holandii mogli znów udać się na piwo, kawę lub ciasto albo obiad poza domem. Z tego też względu od wielu dni w restauracjach i pubach na terenie całego Królestwa Niderlandów trwały gorączkowe przygotowania. W wielu lokalach dochodziło wręcz do małych rewolucji, wszystko po to, by sprostać nowym obostrzeniom koronowym. Te bowiem oprócz minimalnego dystansu 1,5 metra pomiędzy gośćmi nakładały również obostrzenia co do ilości klientów i rozmieszczenia stolików. W wielkim skrócie restauratorzy i właściciele kawiarni musieli sprawić, by przy każdym stole mogły zasiąść maksymalnie dwie osoby (niespokrewnione) oraz, by w lokalu było co najwyżej 30 miejsc dla gości. Ponadto należało wprowadzić system telefonicznej lub internetowej rezerwacji miejsc wewnątrz.

 

Wielkie otwarcie

W końcu nadeszła godzina zero, czyli dwunasta w południe. Wtedy to wiele restauracji znów rozpoczęło przyjmowanie gości. Miało być hucznie, miały być tłumy, a pojawił się mały falstart. Do restauracji przybywali nieliczni chętni, którzy zamówili wcześniej stoliki, a nieobjęte rezerwacją ogródki świeciły pustkami. Sytuacja ta okazała się na szczęście przejściowa. Mieszkańcy krainy tulipanów byli bowiem po prostu w pracy. Wraz z przerwą obiadową ruch znów zaczął się zwiększać, godziny popołudniowe przyniosły zaś długo oczekiwanych klientów.

 

Pogoda dopisała

W pubie, kawiarni czy restauracji miejsca wewnątrz trzeba zarezerwować wcześniej. W przypadku ogródków nie ma już takiego obowiązku. Spowodowało to, że niektórych bardziej popularnych restauracji ustawiały się długie kolejki ludzi, chcących znów skosztować lodów, ciasta lub wypić piwo ze znajomym. Czynnikiem wspomagającym restauratorów okazała się nawet pogoda. Piękne słońce i wysokie temperatury wręcz zachęcały do kawy lub lodów na świeżym powietrzu.

 

Nie tak jak dawniej

Nowe przepisy pozwalają obecnie na to, by przy stoliku siedziały maksymalnie dwie, niespokrewnione, nie mieszkające ze sobą osoby. Ponadto obsługa może zabronić wejścia na teren restauracji/pubu ludziom, których stan zdrowia rodzi podejrzenia. Poza tym wszystko odbywa się po staremu. By zapewnić jeszcze większe poczucie normalności, władze największych miast powiedziały w poniedziałek, iż służby miejskiej nie będą dokonywać żadnych nadzwyczajnych kontroli i z linijką mierzyć odległości między klientami. Ma to być swoisty eksperyment mający sprawdzić, czy goście i właściciele restauracji potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji i sprawnie funkcjonować w rzeczywistości z koronawirusem w tle. Policja i BOA będą więc interweniować tylko na prośbę restauratorów lub gdy dojdzie do rażącego nieprzestrzegania przepisów. Poniedziałek minął jednak praktycznie wszędzie bez takich ekscesów.