Przyjaciel wyleciał w powietrze, a on stanął przed sądem

Bandi zagryzł Leona, czy matka trafi za kraty?

Mieszkaniec Amsterdamu chciał zemścić się na swojej byłej dziewczynie. W tym celu postanowił podłożyć bombę pod jej drzwi. Sprawy jednak nie poszły po jego myśli. Mężczyzna stracił ręce i wykrwawił się na śmierć. Przed sądem stanął zaś jego towarzysz. Czy odpowie on za śmierć swojego przyjaciela? O co chce go oskarżyć prokurator.

23-letni mieszkaniec Amsterdamu postanowił zbudować bombę z ciężkiej petardy Cobra 6. Ładunek jednak eksplodował za wcześnie, nie w skrzynce na listy na drzwiach jednego z apartamentowców w Hadze a w jego własnych dłoniach.

 

Ofiara

25 stycznia 2024 roku ciszę nocną w Hadze rozdziera huk, a potem krzyk mężczyzny. Świadkowie mówią o młodym człowieku, który był poważnie ranny, przebiegł on z krzykiem przez ulicę i upadł przy zaparkowanym samochodzie. 23-latek stracił całe lewe przedramię. Na prawej dłoni zostały mu tylko dwa palce. Był też silnie poparzony. Pogotowie, a potem lekarze próbowali mu pomóc, ale zmarł w wyniku odniesionych ran tego samego dnia.

 

Dochodzenie

Całą sprawą zainteresowała się policja. Rozpoczęło się dochodzenie, w którym to zatrzymano przyjaciela zmarłego. Człowiek ten stanął przed sądem w Hadze. Jak powiedział prokurator, oskarżony wiedział o planach 23-latka dotyczących ataku na dom swojej byłej i nic nie zrobił, nie zawiadomił policji, że zmarły chciał podłożyć bombę.
25-latek bronił się jednak, zeznając, iż nic nie wiedział. „Zapytał (23-latek swojego przyjaciela -red), czy chcę pojechać do Hagi, aby odwiedzić jego nową dziewczynę. Nigdy wcześniej jej nie widziałem. Poprosił mnie, żebym pojechał dla zabawy” – zeznał.

 

Coś nie tak

W drodze oskarżony miał jednak zrozumieć, że coś jest nie tak: „Był osobą, która zwykle się śmiała, ale tego dnia było inaczej” – powiedział. Gdy w końcu dojechali do Hagi, okazało się, iż nie dotarli pod dom nowej dziewczyny 23-latka, ale pod mieszkanie jego byłej. Później zaś doszło do tragedii, po której oskarżony natychmiast zadzwonił po policję i służby ratownicze.

Prokuratura uważa jednak inaczej. Jej zdaniem 25-latek wiedział o wszystkim. Co więcej, to on miał dać przyjacielowi ładunek. Butelkę po coli wypełnioną benzyną i dołączoną do tego Cobrą 6. Oskarżony jednak, jak wskazaliśmy wcześniej, zaprzecza. Przyznaje jednak, iż zawiódł kolegę.  „Kiedy zobaczyłem, jak próbuje odpalić fajerwerki, powinienem był go powstrzymać” – mówił, wskazując, iż wtedy 23-latek pewnie by żył.

 

Kara

Za współudział w wybuchu i usiłowanie podpalenia prokurator chce dla 25-latka kary 240 godzin prac społecznych. Oskarżyciel nie wnosi o karę więzienia, ponieważ mężczyzna przed procesem spędził w celi 57 dni. Obrońca domaga się uniewinnienia. „Naprawdę nie miał nic wspólnego z tą kłótnią, ale i tak został wciągnięty w sprawę i był świadkiem przerażającego wydarzenia. Moim zdaniem nie jest on podejrzanym, lecz świadkiem” – mówi adwokat mężczyzny. Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok za około 2 tygodnie.

 

Źródło:  AD.nl