„Parkuj i leć”, czyli przygody pijanej Holenderki w Düsseldorfie
„Zaparkuj i leć”, „kiss and go” to potoczne nazwy parkingów krótkoterminowych w portach lotniczych. Są to miejsca przygotowane dla ludzi odwożących pasażerów na samolot. Postój tam dozwolony jest przez kilka minut. Tylko po to, by wyciągnąć bagaż, pożegnać się z podróżnym i odjechać.
Pewna Holenderka podeszła do sprawy jednak nieco inaczej, w efekcie mało brakowało, a sparaliżowałaby pracę lotniska w niemieckim Düsseldorfie.
W czwartkowy poranek 57-letnia Holenderka spowodowała niemały chaos na lotnisku w Düsseldorfie. Kobieta spieszyła się na samolot do Hiszpanii. Postanowiła więc skorzystać z opcji "parkuj i leć". By zaś przyśpieszyć całą procedurę, zdecydowała się zaparkować swój pojazd na jednym z tamtejszych pasów startowych. Liczyła, iż po prostu wysiądzie z auta i wsiądzie do maszyny po podstawionych schodkach.
Uparty strażnik
Holenderka podjechała pod jedną z bram wjazdowych na terenie pasów startowych i kazała strażnikowi otworzyć wrota, by mogła dotrzeć do miejsca, na którym stał jej samolot. Odpowiedź strażnika była oczywista i mogła brzmieć w tylko jeden, możliwy sposób – nie. To zbulwersowało kobietę. Holenderka stawała się coraz agresywniejsza werbalnie. Prosiła, błagała, groziła, wyzywała. W końcu stwierdziła, iż nie ruszy się sprzed bramy, do momentu aż pracownik jej nie przepuści. Zapanował więc impas, którego nie dało się łatwo rozwiązać, tym bardziej, iż pracownik stwierdził, iż od kierowcy wyraźnie czuć woń alkoholu. Sądząc, iż kobieta jest pod wpływem, strażnik przy bramie wezwał policję.
Na wakacje
Po kilku minutach pod bramą lotniska zjawił się patrol policji. Jak wskazują funkcjonariusze z Düsseldorfu przybyszka z krainy tulipanów, była pod „silnym wpływem” alkoholu. Turystka miała rzekomo spieszyć się na lot na wakacje do Hiszpanii, tyle tylko, iż nie miała przy sobie ani biletu lotniczego, ani bagażu. W efekcie owe hiszpańskie wakacje zakończyły się wizytą na komendzie, zabraniem prawa jazdy i kluczyków do samochodu, (by przypadkiem nie odjechała, będąc jeszcze pod wpływem). Kobieta otrzymała również grzywnę w wysokości 900 euro.
Jej wakacje więc jeszcze się nawet nie zaczęły, a już się skończyły i to ze sporym uszczerbkiem finansowym.
Źródło: Ad.nl