Przejechał go jego własny samochód

Holender chciał ukraść karetkę pogotowia w Moordrecht

Policja otrzymała informację o poważnym potrąceniu mieszkańca wioski Wittem w Limburgii. W zaistniałej sytuacji oficerowie powinni szukać sprawcy, by postawić mu zarzuty spowodowania wypadku. Jest to jednak dość kłopotliwe. Można bowiem powiedzieć, iż ofiara potrąciła się sama.

Jak to możliwe? Jak poinformowali stróże prawa, mężczyzna spadł z jadącego samochodu. Sturlał się i wylądował przed jego maską. Auto zaś przejechało częściowo po nim, na skutek czego ofiara doznała poważnych obrażeń. Stan poszkodowanego był na tyle ciężki, iż strażacy, którzy jako piersi przybyli na miejsce, wezwali śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego. Obecnie ani policja, ani lekarze nie zdradzają informacji o stanie poszkodowanego.

 

Jak doszło do wypadku?

Jak to się stało, iż mężczyzna znalazł się pod własnym autem? Tego nie wiadomo. Policja przekazała jedynie, iż do zdarzenia doszło około 17:30 na stacji benzynowej w wiosce położonej na południu Limburgii.
Gdy na miejsce przybyli strażacy musieli wyciągnąć ciężko rannego kierowcę spod swojego samochodu. Człowiek ten miał bowiem zwisać w połowie z maszyny, a drugą połowę ciała mieć zakleszczoną pod autem.

 

Zatrzymać samochodów

Najprostszym wyjaśnieniem tego co zaszło byłoby stwierdzenie, iż Holender zostawił auto na luzie. Pojazd zaczął się staczać. Kierowca więc wbiegł przed maskę, by zatrzymać samochód. Masa i prędkość, jaką nabrał pojazd była jednak za duża i zamiast zatrzymać auto, mężczyzna został pod nie przejechany.
Tak to jest najsensowniejsze wyjaśnienie, ale też i jako pierwsze definitywnie odrzucone przez policję. Oficerowie będący na miejscu już na początku odrzucili tę opcję. Jak więc doszło do tragedii? To musi ustalić śledztwo.

 

Domorosły kaskader?

Inną z możliwości jest to, iż ofiara była domorosłym kaskaderem chcącym „surfować” na dachu auta (tego typu filmy można znaleźć w sieci). Wersja ta jest jednak również dość mało prawdopodobna. Takich rzeczy nie robi się raczej na stacji benzynowej, a po drugie, gdyby mężczyzna zdobył się na taki wyczyn, na pewno zwróciłby uwagę osób znajdujących się w okolicy. Nie jest to bowiem klasyczne, nierzucające się w oczy zachowanie przy dystrybutorze.

 

 

Źródło:  Ad.nl