Niemiecki bohater z toni Waal

Niemiecki bohater z toni Waal

44-letni obywatel Niemiec utonął w piątek w Waal koło Dodewaard. Mężczyzna przegrał z prądem. Zanim jednak poszedł na dno, dokonał czegoś heroicznego. Poświęcając swoje życie, uratował życie małego dziecka, które udało mu się w ostatniej chwili wydostać z wody. 

rozliczenie podatku z Holandii

Świadkowie tej sceny mówią wręcz o iście tragicznym poświęceniu, na jakie zdecydował się obywatel państwa naszego zachodniego sąsiada. Informację tę potwierdza również policja. Ta przekazała w piątek po południu, iż faktycznie cywilowi udało się uratować dziecko topiące się w Waal. Funkcjonariusze nie chcą jednak powiedzieć, czy faktycznie to Niemiec uratował tę młodą ofiarę i czy znali się z dzieckiem.

 

Policja potwierdza jedynie informacje dotyczące 44-latka. Mężczyzna wszedł do wody w piątek po południu w pobliżu Dodewaard i już się z niej nie wynurzył. Świadkowie wezwali więc pomoc. Na miejsce przybył zespół nurków straży pożarnej, pogotowie i policyjny śmigłowiec patrolujący wodę z powietrza. Dość szybko stało się jasne, iż Niemiec został porwany przez prąd. Jego ciało udało się znaleźć w piątek późnym wieczorem ponad 600 metrów dalej.

 

Bohater

Policja mówi więc po prostu o tragedii w rzece. Holendrzy, którzy znajdowali się wtedy w okolicy, mówią o bohaterze. „Mały chłopiec bawił się w wodzie na końcu ostrogi, kiedy przepłynęły dwie duże łodzie. W rezultacie malec został wciągnięty do toru wodnego”. Mówią dziennikarzom AD Tom i Ineke van de Merwe. Wskazując, iż oni sami byli za daleko i nie mogli nic zrobić. Po prostu patrzyli, jak woda zabiera dziecko. W tym momencie do rzeki wskoczył 44-latek i popłynął w kierunku chłopca, by go ratować. Udało mu się, chociaż było to wyjątkowo trudne, na koniec prawie rzucając dzieckiem, wydostał je z nurtu, na spokojniejsze wody, gdzie dwie dziewczyny mogły wyciągnąć je na brzeg. Niestety on sam nie miał już siły walczyć z prądem. Porwała go rzeka.

 

150 euro

Jak wskazuje Rijkswaterstaat obecnie z racji suszy pływanie w rzece jest dużo niebezpieczniejsze niż zwykle. Niski poziom wody tylko na pierwszy rzut oka wskazuje, że jest bezpiecznie. Mniej wody sprawia, iż ta płynie bardziej wartko, a i odległość od brzegów do głównego nurtu i toru wodnego jednostek się znacznie zmniejsza. W efekcie dużo łatwiej o tragedię taką jak miała miejsce w piątek, kiedy to fala po przepływającej jednostce podmyła i porwała dziecko.
Dlatego też w Holandii obowiązuje zakaz kąpieli w rzekach i kanałach. Za jego złapanie można stracić nie tylko 150 euro z racji mandatu, ale też zdrowie i życie.

 

Źródło:  Ad.nl