Protest właścicieli klubów i bezradność władz
Rząd w Hadze ma problem, który niejako sam sobie zafundował. Władza wykonawcza może bowiem mówić o swojej niemocy. Niemocy względem szykowanego na ten weekend protestu przedstawicieli nocnej gastronomii oraz właścicieli klubów i dyskotek, którzy chcą się otworzyć, łamiąc obostrzenia koronowe. W takiej sytuacji władza powinna wysłać policję, by ta zaprowadziła porządek. Sęk jednak w tym, iż funkcjonariusze z napisem Politie na plecach nie mają zamiaru działać. Wszystko z racji protestu związanego z niezadowoleniem z porozumienia zbiorowego. Czyżby więc gabinet musiał pogodzić się z tym, że lokale zostaną otwarte?
Władza chce, by w ten weekend obowiązywały wszystkie obostrzenia koronowe, a policja nie pozwoliła na ignorowanie przepisów. Sęk jednak w tym, iż służby, które powinny to egzekwować, nie mają na to najmniejszej ochoty, prowadząc swój własny protest. W efekcie Stowarzyszenie Gmin Niderlandów (VNG) i Rada Bezpieczeństwa, które powinny zająć się przestrzeganiem prawa na poziomie lokalnym, dosłownie nie mają pojęcia, czy egzekwowanie przepisów ma jakąkolwiek szansę powodzenia, tym bardziej, iż nie wiadomo nawet, kto powinien się nim zająć.
Puste słowa
W czwartek Minister gospodarki Micky Adriaansens grzmiał, iż przepisy będą egzekwowane podczas zapowiedzianej akcji De Nacht Staat Op, podczas której kluby nocne i gastronomia chcą działać po godzinie 22:00. Złośliwi jednak bardzo szybko, stwierdzili, iż jeśli minister chce to egzekwować, to sam będzie musiał wyganiać ludzi z lokalu i siłować się z obsługą, by zamknąć drzwi. Czemu?
Protest
Wszystko z racji wspominanego już protestu policji. Tamtejsze związki zawodowe wystosowały apel do swoich członków, by zachowali bierność w tej kwestii, chyba że dojdzie do drastycznych nadużyć. Związkowcy postanowili bowiem zaprotestować wobec braku nowego układu zbiorowego pracy. Aby zaś nie narazić się społeczeństwu, wybrali formę, wedle której powstrzymają się od wypisywania mandatów czy interwencji w drobnych, niezagrażających życiu i mieniu sprawach.
Rada bezpieczeństwa
Przewodniczący Hubert Bruls z Rady Bezpieczeństwa, uważa podobnie jak minister. Stwierdził on bowiem: „Jeżeli ludzie zakładają, że przestrzeganie przepisów nie będzie egzekwowane w następny weekend, to się mylą. Egzekwowanie przepisów dotyczących korony leży przede wszystkim w gestii gminy. Gminy mają na to różne możliwości i mogą również wezwać na pomoc policję". Znowu jednak wygląda na to, iż i on zapomniał, że policja zapowiedziała wstrzymanie się od działań.
BOA
Teoretycznie pozostaje BOA. Służba ta jednak cały czas działa w ścisłym porozumieniu z policją i jest względem niej służbą pomocniczą. Wątpliwe więc, by jej funkcjonariusze wbijali niejako nóż w plecy swoim kolegom. Kto więc pozostaje? Holenderska żandarmeria? Owszem to też służba bezpieczeństwa. Ma ona jednak zupełnie inne zadania niż wlepianie mandatów za brak maseczki czy niezachowanie dystansu.
Co więc się stanie, jeśli Policja i BOA odmówią działania? Tego nie wie nikt. W Holandii nie ma bowiem przewidzianych na to procedur.
Źródło: Nu.nl