Proszę Państwa oto miś
Czy człowiek może w ciągu tylko jednego popołudnia zmienić się z miłego mężczyzny w chorego zwyrodnialca i ponownie miłego staruszka? Tak. Wystarczy do tego jeden, specyficzny, pluszowy miś.
Cała sytuacja miała miejsce na niedawnym targu staroci w Zuidzande w Zelandii. Rodzice spacerowali tam między rozłożonymi kramami sprzedawców. W pewnym momencie podszedł do nich nieznany mężczyzna w średnim wieku. Z radością na twarzy powiedział, że dziecko od napotkanej pary jest wyjątkowo słodkie i dlatego ma dla malca z De Bilt mały prezent. Chwilę później dwulatek dostał pluszowego misia. Rodzice byli bardzo zdziwieni tym gestem, ale będąc na wakacjach, nie wypadało odmawiać lokalnemu sprzedawcy. Miś poszedł więc wraz z rodziną.
Test zabawki
Zanim pluszak trafił jednak w ręce dziecka, został on dokładnie sprawdzony przez rodziców. Opiekunowie chcieli mieć pewność, iż zabawka jest wystarczająco bezpieczna dla dwulatka. Podczas oględzin rodziców zainteresowały twarde elementy pluszaka, które znajdowały się wewnątrz zabawki.
Gdy dorośli rozpruli misia, ich oczom ukazał się układ scalony i wychodzące od niego kable. Jeden z nich wiódł do nosa zabawki, który okazał się obiektywem kamery. Miś miał także wbudowany mikrofon. Przerażeni rodzice, obawiając się, że ich pociecha miała paść ofiarą przemyślnego pedofilia lub innego zwyrodnialca poszli z zabawką na policję.
Rodzice podejrzewali, że zabawka, którą otrzymało ich dziecko jest prezentem od podglądacza pedofila.
Policyjne dochodzenie
Policjanci zbadali misia i poinformowali opiekunów dwulatka, że nie mają dla nich dobrych wieści. Dociekliwość dorosłych doprowadziła bowiem do zniszczenia pięknej zabawki. Miś faktycznie wyposażony jest w mikrofon i kamerę. Nie posiadał on jednak baterii, które mogłyby pozwolić na nagrywanie dźwięku i obrazu. Ponadto wszystkie dane zapisywane są na karcie pamięci znajdującej się w misiu. Oprogramowanie, które posiada zabawka, jak i elementy, z których jest zbudowana, nie pozwalają na wysyłanie poprzez Wi-Fi, Bluetooth, czy drogą radiową żadnych danych.
Policja poinformowała więc rodziców, iż darczyńca nie miał najprawdopodobniej złych intencji i jego podarunek był po prostu szczery i bezinteresowny. Co więcej, wartość zabawki wielokrotnie przekraczała cenę zwykłego pluszaka. Widać w Holandii potrafią nadal znaleźć się ludzie, którzy mogą zrobić coś dla innych, tak po prostu, bez żadnych podtekstów czy ukrytych intencji.