Prokuratura chce trzech lat dla polskiego nożownika

Ranny Polak znaleziony pod szpitalem w Tilburgu

Prokuratura w mowie końcowej wskazała, iż nasz 36-letni rodak powinien trafić na trzy lata do więzienia. Istnieją bowiem przeciw niemu bardzo poważne dowody wskazujące na to, iż człowiek ten próbował zabić innego Polaka, dźgając go nożem.

Zupełnie innego zdania jest obrońca 36-latka. Wskazuje on, iż zarówno podejrzany, jak i 41-letnia ofiara znali się od jakiegoś czasu i nierzadko w ich relacjach dochodziło do większych i mniejszych sporów. Wydarzenia 25 stycznia tego roku w Apeldoorn po prostu wymknęły się spod kontroli. W efekcie adwokat wskazuje, iż miała miejsce sytuacja nadzwyczajna i postuluje, by sąd zwolnił jego klienta z postępowania sądowego.

 

Atak

Pod koniec stycznia podejrzany miał wsiąść na rower i przyjechać do domu ofiary. Tam zaś, niemal na progu został pobity nie tylko przez 41-latka, ale również innych ludzi, którzy wtedy byli w polskim domku. Na piątkowym przesłuchaniu oskarżony wskazywał, iż to wszystko było tylko aktem samoobrony. „Siedziałem na podłodze z rękami na twarzy, żeby się chronić. Potem zobaczyłem nóż na podłodze w korytarzu (podniosłem go) i dwukrotnie nim machnąłem. To była samoobrona. Nie miałem wyboru. Potem uciekłem” – powiedział przed sądem oskarżony.

Prokuratura nie ma wątpliwości

Prokurator nie wierzy jednak w słowa Polaka. Odnosząc się do zeznań 36-latkwa, oskarżyciel stwierdził: „Dokładnie, jak to wszystko poszło, nigdy nie stanie się jasne. Jednak jest dla mnie jasne, że przybyłeś do domu zły i zdenerwowany. Miałeś konflikt z ofiarą i odpowiedziałeś nożem. Utknięcie ostrza w jamie brzusznej jest potencjalnie śmiertelne. O ile mi wiadomo, jest to więc próba zabójstwa”.

 

Niepełna odpowiedzialność

Jeśli jednak mowa o próbie zabójstwa, to dlaczego prokuratura żąda tylko 3 lat pozbawienia wolności? Okazuje się bowiem, że podejrzany ma lekką niepełnosprawność intelektualną. Występują również u niego zaburzenia osobowości. Człowiek ten zmaga się także z uzależnieniem. Zdaniem więc badających go psychologów jest on mniej odpowiedzialny, poczytalny za swoje czyny. Dlatego też prokurator zażądał tak niskiego wyroku.

Na chorobę swojego klienta zwraca uwagę również obrona. Ponadto adwokat wskazuje również na błędy formalne w prowadzonym śledztwie. Policja w raporcie napisała bowiem, iż w budynku znajdywało się kilka osób. Nikt z nich nie został jednak nigdy przesłuchany w sprawie zajścia. Nie znaleziono również noża, którym 36-latek miał dźgnąć swojego rodaka. To zaś powinno budzić wątpliwości sądu, a te jak wiadomo, należy rozstrzygać na korzyść podejrzanego.