Proces przeciw uciążliwemu lokatorowi

Krystian M. to ofiara która wpadła w "sieć pająka"

Sąsiedzi z mieszkania za ścianą często potrafią być uciążliwi. W przypadku jednak 29-letniej kolatorki z Oldenzaal sytuacja aż tak się zaogniła, że korporacja mieszkaniowa sama zdecydowała się wszcząć postępowanie doraźne w celu eksmisji kobiety. Wszystko po błaganiach mieszkańców budynku.

rozliczenie podatku z Holandii

Poniedziałek przed sądem

W poniedziałkowy poranek obie strony stanęły przed sądem w Enschede. WBO Wonen wystąpiło z wnioskiem o sądowy nakaz eksmisji, ponieważ zdaniem spółdzielni i części sąsiadów rezydentka miała powodować wręcz uporczywe, niemożliwe do wytrzymania niedogodności w budynku mieszkalnym przy Tichelstraat i jego okolicy.
Spółdzielnia przez swojego prawnika wskazywała na to, iż kobieta potrafiła zostawiać swoje rzeczy, w tym i śmieci na korytarzach i innych częściach wspólnych budynku. Miała również podczas kłótni wyjść do swoich oponentów z nożem.

 

Trzecie mieszkanie

Lokal, w którym obecnie mieszka kobieta jest trzecim należącym do spółdzielni. Z dwóch pierwszych wyprowadziła się z racji na pleśń, jaka się tam pojawiła i która miała wpłynąć na stan zdrowia jej dzieci. W nowym mieszkaniu pleśń przestała być problemem a stała się nim sama lokatorka. Ta jednak wskazuje, iż nie robiła nic złego. Przyznaje, że czasem wystawiała worki ze śmieciami na korytarz. Była jednak wtedy w zaawansowanej ciąży, a odpady te były później wyrzucane przez jej męża, tak by kobieta nie musiała sama z nimi chodzić. Co więcej, jej zdaniem ona, jak i jej mąż mają dobry kontakt z mieszkańcami budynku. Problemem jest tylko jeden sąsiad. On od samego początku był do nich uprzedzony. Jak wskazuje lokatorka, mężczyzna widząc, iż są Romami, natychmiast stwierdził, iż ludzie tacy ja oni nie powinni tu zamieszkać.

 

Zniszczone drzwi

Sąsiedzi, a właściwie sąsiad miał wskazać spółdzielni na zniszczone drzwi do romskiego mieszkania, podając to za przykład wandalizmu. Jak się jednak okazało podczas procesu, te miały zostać uszkodzone przez zwasnionego członka rodziny, który przyszedł do lokatorów. Ci jednak nie chcieli mu otworzyć, więc on zaczął w nie kopać. Jak przekazała kobieta, sprawa została zgłoszona na policję.
Sytuacja ta miała zresztą z czasem zaognić się tak bardzo, iż rodzina bała się posyłać swoje dzieci do szkoły. Nocami zaś przed budynkiem miał stać podejrzany samochód, z którego ludzie obserwowali ich mieszkanie. To właśnie sprawiło, iż kobieta kiedyś wyszła roztrzęsiona z mieszkania z nożem.

 

Wyrok

Sąd po przeanalizowaniu racji obu stron i potwierdzeniu tego, że sprawa była zgłoszona na policję, stwierdził, iż nie ma tutaj nic do zrobienia. Konflikt bowiem nie leży w złym zachowaniu lokatorów, a po porostu w braku komunikacji i uprzedzeniach rasowymi niektórych mieszkańców. Dlatego też decyzją sądu strony mają po prostu spotkać się, usiąść, porozmawiać, czyli zrobić coś, od czego ludzie powinni zacząć, a nie przybywać do sądu.

 

Źródło:  Ad.nl