Proces polskiego gangu dobiegł końca
W Holandii zakończył się proces polskiego gangu, który wyspecjalizował się w przemycie narkotyków w oponach ciężarówek. Jakie wyroki usłyszeli ludzie, którzy zdaniem śledczych mieli przeszmuglować towar o wartości milionów euro.
Polski gang działał jak dobrze naoliwiona maszyna. W jego skład wchodziły osoby zajmujące się narkotykami, przygotowaniem skrytek przewozowych i transportem. Specjalnie zwerbowani kierowcy, z małej firmy transportowej z Polski, przybywali do Holandii z regularnymi transportami. Następnie w Holandii podmieniano im koła zapasowe. Nie były to zwykłe opony. Nasi pomysłowi rodacy drążyli te opony tak, iż znajdywały się w nich skrytki na narkotyki.
Jak wskazuje prokuratura, gang podczas swojej działalności przeszmuglował 1169 kilogramów kokainy i około tony amfetaminy. Oprócz tego śledczy podejrzewali ich o przerzut prawie 200 kilogramów Haszyszu.
Najwięksi przegrani
Na holenderskiej ławie oskarżonych zasiadł praktycznie cały gang, od kierowców po pomysłodawców całego przedsięwzięcia. Podczas procesu szybko stało się jasne, iż w najgorszej sytuacji znaleźli się kierowcy przerzucający „biały proszek”. Dochodzenie wykazało, iż dostawali oni „grosze”, biorąc pod uwagę ilości narkotyków, jakie przerzucali. Ponadto to właśnie na nich ciążyło największe ryzyko wykrycia i aresztowania. Grube ryby bowiem trzymały się w cieniu, dbając o wszystko z tylnego siedzenia.
Wyroki
Długie śledztwo pozwoliło jednak zdobyć obciążające dowody również na szefów całej szajki. Prokurator oskarżył ich nie tylko o międzynarodowy przemyt narkotyków, ale również o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i pranie brudnych pieniędzy. Za to wszystko szef gangu otrzymał karę w wysokości trzynastu lat pozbawienia wolności. Jest to wyrok o dwa lata niższy niż kara, jakiej żądał prokurator.
Prawa ręka szefa i jego powiernik, otrzymał wyrok w wysokości 11 lat więzienia. Kolejny przestępca zarządzający kierowcami został skazany na 7 lat pozbawienia wolności. Pozostali przestępcy zostali skazani na dziewięć lat odsiadki, z czego ostatnie pół roku ma być warunkowo zawieszone. Najniższe zaś kary opiewały na 74 dni więzienia i 5000 euro grzywny otrzymali je głównie kierowcy.
Euroczat
Jak organy ścigania wpadły na trop szajki przemytników? Wszystko dzięki podsłuchanym rozmowom i odszyfrowanym wiadomościom wysyłanym przez Encrochat. Sposób pozyskania dowodów był więc główną linią obrony forsowaną przez adwokatów. Ci wskazywali bowiem, iż prokuratura i policja weszła w ich posiadanie w sposób niezgodny z prawem, przez co nie mogą one być wykorzystane w sprawie. Sąd uznał jednak inaczej.
Źródło: Ad.nl